Alfę 156 2,0 w poniedziałek 22.02.2010 oddałem do serwisu alfy i fiata na wymianę rozrządu do Uni-mot ul.Sytkowska 13 w Poznaniu .
Prosimy nie wrzucać na forum grafik do których nie macie praw autorskich // moderator
Właściciel kazał przyjechać po odbiór o 17(wiadomo ciemno) mimo że prosiłem żeby zrobili na 15 bo do tej godziny pracuję a do domu mam 15 km . Po pracy wstąpiłem do warsztatu gdzie widziałem ze naprawiony samochód stoi na parkingu przed warsztatem. Wszedłem na warsztat i mówię szefowi że zapłacę karta (1100 zł) i wezmę samochód (już wcześniej dokonywałem tam płatności karta) a on zdenerwowany ze nie przyjechałem o 17 nastej oświadczył ze przyjmuje tylko gotówkę. Po przyjeździe z banku (w jedna stronę 4km) zapłaciłem za naprawę i wziałem pojazd z parkingu, pojazd stał zaparkowany tak że szło do niego wejść tylko od strony kierowcy. Kiedy wróciłem do domu wysiadłem z samochodu i przechodząc przez furtke moim oczom ukazał sie widok prawego nadkola i zderzaka umazanego gliną gdzie widoczne byly jeszcze slady palcow. samochod koloru srebrnego dwa dni wczesniej byl na myjni. Kiedy wytarłem błoto okazało sie że nadkole i zderzak jest przytarty a dodatkowo nadkole jest wgnecione i powypychane srubokrętem.
Wiec odrazu zadzwoniłem do Unimotu gdzie szef warsztatu kazał mi przyjechac na drugi dzien i zobaczy czy faktycznie pojazd jest uszkodzony. Drugiego dnia zaraz po otwarciu firmy zjawiłem się w serwisie, wyszedl do mnie szef oraz jego pracownik nie patrzac nawet na uszkodzenia przy pojezdzie stwierdzili jednym glosem ze pojazd sam uszkodzilem a teraz probuje od niego wyłudzić pieniądze. Sprawę zgłosiłem na komisariat Policji w Poznaniu. Ponieważ właściciel nie chce ze mną rozmawiać i jest szyderczy od tego czasu dzwonie do jego firmy co 10 minut co dezorganizuje jego prace na warsztacie.