Kilka dni temu zmieniałem wysprzęglik i co za tym idzie aku był zdejmowany. Po wsadzeniu aku, jak sądzę reset kompa się dokonał, ale nie czekałem na nagrzanie się silnika "na luzie", tylko wsiadłem i pojechałem. Tego samego dnia pojawiło się falowanie obrotów na zimnym, po odpaleniu, ale póki co ustało i jest ok. Dziś wsiadam wieczorkiem do auta, po jednodniowym postoju, a tu nagle kontrolka kluczyka nie gaśnie i auto nie odpala. Raz mi się to kiedyś w warsztacie zdarzyło, po dłuższym odłączeniu aku, ale opanowaliśmy to przypadkowo, odłączając aku na obu klemach na sekundę. Dziś zrobiłem tak samo, odłączyłem obie klemy na moment i po tym immo się odblokowało. Zostawiłem auto na wolnych obrotach, żeby pochodził i nagle wyłączył się sam, sytuacja ta sama, immo blokuje, auto nie odpala. Odłączyłem klemy ponownie, zapiąłem, wsiadłem i przejechałem się nim kawałek, wszystko niby ok. Po jakimś czasie wsiadam, odpalam, wszystko ok, ruszam i jadę kilkaset metrów-auto gaśnie na środku drogi. Na szczęście kluczyk ósemkę mam przy sobie, odpinam, zapinam, dojeżdżam do celu. Czy ktoś mi powie o co chodzi???