
Napisał
Wujek
Moim zdaniem jest to dopisywanie ideologii do faktów a nie "gadające" samochody.
Eee tam, samochody MAJĄ duszę
Moja Bella też często jak się miała zepsuć do stanu uniemożliwiającego jazdę na dłuższych dystansach, to ZAWSZE (odpukać!) w okolicach domu, albo innego miejsca, gdzie mogłem ją naprawić i ewentualnie przenocować bezkosztowo (i bez korzystania z assistance, które też mam dmuchając na zimne
)...
Choć podobny ja wy przypadek (akurat nie z hamulcem, ale z gazem) miałem w Mercedesie...(na włoskiej autostradzie). Tam za "odbijanie" pedału gazu odpowiadały dwie sprężynki na lince gazu, przy silniku (pod maską - jedna byłą urwana, druga prawie - została mi w palcach jak parę razy poruszałem - z tym, że to nie sprężynka puściła, tylko "koluszko" się wyrobiło. To nastąpiło pod blokiem, u celu podróży... a brakowało jakichś 3 (może 10-ciu) naciśnięć pedału gazu, który też zostałby na podłodze i choć nie byłoby to tak niebezpieczne, jak w przypadku hamulca, to bez holowania mogłoby się nie obyć...bo przez stres mógłbym nie wpaść na takie rozwiązanie, jak w komfortowych warunkach na parkinu, czyli zamocowanie sprężynki na... kółku od kluczy, a po powrocie do Polski dołożyli mi (za darmo, w sumie przy innych rzeczach) drugą sprężynkę i do dziś tak jeździ

Czyli do samochodów trzeba gadać, głaskać i dziękować za podobne przejawy dobroci... na wszelki wypadek (dopisek dla sceptyków
)