Witajcie, moją niunie (AR 156 1.9jtd 115km, 2002r, 190k przebieg) dręczy problem.. Autko mam od niedawna, jest naprawdę zadbane, mechanicznie silniczek cyka jak pszczółka, nie puszcza dymków z wydechu (nic a nic), ale jest coś nie tak.. Zacznę od początku - kupiłem ją 2-3tyg temu, miała uszkodzony wąż od intercoolera do silnika - był pęknięty na odcinku 3-5cm, puszczał lewe powietrze no i przymulała przez to, po kupnie został wymieniony razem z rozrządem, pojeździłem godzinkę i nie odczułem większej różnicy - wiedziałem, że coś jeszcze ją dręczy. Wjechałem do zaprzyjaźnionego mechanika, ten chwycił wąż i kazał mi przegazować żeby mógł zobaczyć czy wąż w ogóle puchnie od turbo - zadziwiło nas, że nie twardniał ani trochę (na uszkodzonym dało się to odczuć dosyć mocno). No to nic, szukamy przyczyn - zawór podciśnienia, wężyki duperele - nic. Zszedłem pod auto posłuchać turbo, kolega gazuje, ja z łbem koło turbiny, a tu brzdęk w katalizator... Tak posrany to ja nigdy nie byłem. Wyciągamy turbinę, a tu luz na wałku, że ja Cie pierniczę. Nie puściła oleju - jakim cudem? NIE WIEM. Turbo wymieniłem, oleju ciśnienie sprawdziłem (4,5bar na zimnym, 3 na ciepłym), ale autko nie chce iść! ;/ tzn. porusza się sprawnie, ale jak TDI 90km, ma muła... Co może ją dręczyć?
A teraz w skrócie - turbo wymienione (zregenerowane), wąż od ic do silnika też, rozrząd nie ma prawa być źle założony, geometria pracuje okey chyba, przepływka odpięta i zapięta - bez różnicy, dla pewności wyczyszczona, wtryski w stanie idealnym, a auto max 180km/h i do setki jak omega 2.0 dti 100km ;/
Byłem na diagnostyce - brak błędów, turbina tłoczy troszkę nie tak, ale tragedii nie ma - do 2500tys 0,2bar za mało, od 2500 do 3000 perfect, pow. 0,2 za dużo. Czy to może mieć taki kolosalny wpływ? ;/ No i żyje trochę jak benzyna - mocniej wyrywa do przodu wyżej niż niżej.
A i z objawów to tak koło 2400 tys. obr. jest jakby takie mikro przyduszenie (troszkę mniej mocy).
Jeśli nic nie wymyśle to ją zaczipuje, ale na chore serduszko mi przykro ją męczyć..