Dzisiaj odpaliłem Alicję po postoju na mrozie od czwartku i... zaczęło coś mocno stukać. Tak jakby silnik nie miał poduszek. Ciężko to było zlokalizować. Tylko na niskich obrotach. W miarę działania (nagrzewania ?) coraz mniej i tak po około 5 minutach wszystko wróciło do normy.
Na tym koniec. Silnik działa normalnie. Wysprzęgla normalnie. Po prostu jakby nic się nie stało. Coś zamarzło ? No ale nie raz odpalałem przy -20 i nic się nie działo. Nie zapalił by na wszystkie ? No ale wtedy by obroty falowały.
Szukałem po podobnych tematach ale nic konkretnego nie znalazłem.