Hej,
Ostatnio podróżując po naszych kochanych bezdrożach zauwazyłem iż tylnie zawieszenie wybiera nierówności drogi głosniej niż przednie, co mnie zdziwiło.
Zaznaczam, iż całe zawieszenie mam po przeglądzie (samodzielnym + stacja diagnostyczna), nie ma sie do czego przyczepic. Dodam iz z przodu mam jeszcze zawieszenie fabryczne usportowione (niższe i twardzsze niż w normalnej 156sw, gdyż z tyłu miałem sportowe nivomaty). Niestety jeden nivo po 10 latach wylał, wiec kupiłem standardowe, nowe amory w ASO dla 156 sw + nówki sprężyny KYB dla sw + tulejki tylnej zwrotnicy + wahacze wleczone/wzdłużne + ustawienie poprawnie zbieżności. Efekt jest taki, iż auto prowadzi się pewnie, można mu zapakować pełen bagażnik a i tak nic nie dobija - poprostu jak nówka.
Lecz ostatnio leciałem z pustym bagażem po bezdrożach polskich i na poprzecznych nierównościach, czy łatkach w jezdni przód przechodzi gładko bez tego "dudnienia", a słysze iż tył wybiera znacznie głośniej niż przód.
Wydaje mi się, iż w nadwoziach typu kombi z otwartą przestrzenią bagażową będzie głosniej niż w sedanie, bo w poprzedniej 156 sedan pracowało wszystko ciszej jeżeli chodzi o tył.
czy tylko ja jestem taki przewrażliwiony? Na pokładzie z tylnego zawieszenie zostały jedyni wahacze poprzeczne (przebieg 170tkm), są bez luzów więc skoda było wywalać.
Nie pamietam teraz czy czasem na nivo nie było ciszej.... Może jak by tak włożyć sportpackowe sprężyny to z tyłu zrobiło by się ciszej? Coś mi się wydaje iż to amory tak pracują za sprawą miękkiej spręzyny + ich długi skok + pusty bagażnik powoduje iż dupa zachowuje się jak "ping-pong", na nierównościach czy
dziurach.