Witam forumowiczów. Szczęście w nieszczęściu nie chodzi o moją lecz o alfę rodziców ( praktycznie od nowości w rodzinie).
Wczoraj jadąc z pracy moja mama nagle poczuła dym (od kobiety więcej się nie dowiesz) wszystko zgasło i było już po sprawie. Akurat nie było mnie na miejscu i tata odholował ją do mojego znajomego elektryka. Ten nie miał za dużo czasu ale powierzchownie sprawdził co się spaliło i od razu dzisiaj dzwoniąc powiedział " Stacyjka, rozrusznik, akumulator" i jakoś wierzyć się mi nie chce, że to wszystko samo od siebie! auto do niedawna serwisowane w aso, w ostatnim czasie wymieniany był jedynie alternator, auto pod stałą obserwacją, na bieżąco serwisowane i naprawiane. I oto co w tym wszystkim najciekawsze. W ten sam dzień mama odebrała auto od mechanika który wymieniał uszczelki pod wtryskami - dojechała tylko kawałek do pracy, i po ruszeniu z niej wieczorem auto się zapaliło. Założony był nowy akumulator ( kupiony przed zimą ) centra futura. Jeśli ktoś miał podobnie proszę o poradę bo teraz nie wiem kogo mamy " ciągnąć za uszy" - pozdrawiam!
- - - Updated - - -
Przepraszam za błąd w nagłówku !!!