Napisałem wyraźnie z wyłączonym silnikiem, przecież poza lampkami i zapalniczką niczego więcej nie uruchomisz w aucie z kluczem w stacyjce w pozycji off.
Jeśli chodzi o odcięcie alternatora podczas przyspieszania to
Printable View
Napisałem wyraźnie z wyłączonym silnikiem, przecież poza lampkami i zapalniczką niczego więcej nie uruchomisz w aucie z kluczem w stacyjce w pozycji off.
Jeśli chodzi o odcięcie alternatora podczas przyspieszania to
..uruchomię radio..:)
Nawet nigdy tego nie sprawdzałem, ok radio wystartuje, ale reszta jest bez zasilania.
Chodzi o to, że z kluczykiem w stacyjce w pozycji on, sterownik nie odetnie zasilania.
Jeśli natomiast chodzi o dezaktywacje alternatora podczas gwałtownego przyspieszania to wątpię, aby było to podyktowane ewentualną utrata dynamiki podczas jego działania.
Bardziej się skłaniam ku temu, że robione jest to dla ochrony napędu, aby stawiający opór alternator nie targał paskiem i nie obciążał mechanizmu.
Pewnie jest też sprzęgło kierunkowe które pozwala się kręcić wałkowi alternatora niezależnie od obrotów silnika- oczywiście tylko w wypadku kiedy to rozpędzony gwałtownym dodaniem gazu wałek alternatora obraca się (przez chwilę) szybciej a niżeli napęd.
Wszystko po to aby uniknąć szarpania napędem przez alternator którego obroty będą spadały znacznie wolniej aniżeli obroty silnika.
Cieszę się, że ktoś potwierdza moje obserwacje. Rzeczywiście od 2014 roku jest stosowane ładowanie z rekuperacją energii hamowania, tzn. niskie napięcie w trakcie przyśpieszania, znacznie wyższe w trakcie hamowania silnikiem. Regulator usiłuje utrzymać stopień naładowania akumulatora około 3/4 (nie ładuje do pełna), bo tylko w takich warunkach akumulator jest w stanie przyjmować duży prąd ładowania w trakcie hamowania. Teoretycznie, bo akumulator trzymany przez długi czas w stanie naładowania do 3/4 ulega stopniowemu zasiarczeniu i jego zdolność do absorbowania prądu maleje. No cóż, akumulatory kwasowe po prostu nie nadają się do systemów z rekuperacją energii hamowania. Producenci samochodów rozwiązują ten problem różnie: stosują w obwodach ładowania superkondensatory (Mazda), używają algorytmów ładowania powodujących naładowanie akumulatora od czasu do czasu do pełna, stosują akumulatory z elektrodami z domieszkami nanocząsteczek węgla spowalniającymi proces zasiarczania akumulatora. Żaden z tych sposobów, oprócz pierwszego, nie jest w pełni skuteczny. Producent Giulietty nie zawraca sobie głowy takimi drobiazgami.
Ja, od czasu do czasu, gdy nadarzy się okazja, ładuję akumulator do pełna, a później odsiarczam go stałym prądem ok. 200 mA przez dobę lub dwie.
Tylko dlaczego alternator fizycznie jest ten sam przed i po 2014? Ja miałem wymieniany alternator i w ASO stwierdzili, że jest ten sam od początku produkcji i nawet na próbę włożyli taki z samochodu sprzed 2014 i działał "po nowemu".
Ale w tym drugim samochodzie już działał "po staremu". Czyli z tego wynika, że alternator jest przystosowany do obu rodzajów pracy, a steruje tym centralka silnika. Jaki więc jest sens w tym, że inaczej jest dopiero od 2014?
Rzeczywiście, różnica jest tylko w oprogramowaniu komputera centralnego sterującego procesem ładowania akumulatora. Co do sensu zmiany 2014 - teoretycznie: oszczędność paliwa, ekologia etc. A to że nowe rozwiązanie jest "niedoprojektowane" i oprócz pogorszenia działania układu start-stop może obniżać żywotność akumulatora ... To już pytanie do projektantów f- my Fiat.