Printable View
Pewnie przeżarła rdza plus ostatnio wypakowana po brzegi alfunia dostała w kość i dziś urwała się podstawa sprężyny tylnego prawego koła od amortyzatora i opiera się o oponę .
Opona cała, lekko przytarta krawędź bo długo tak nie jechała.
Ale czy ma ktoś z Was pomysł jak doturlać autko do warsztatu, żeby wymienić amortyzatory?
Ściągaczami sprężynę ? ale wtedy chyba wszystko osiądzie niżej po prostu.
Miał ktoś taką przygodę?
Jezeli masz kolo dojazdowe do załóż. U mnie to pomogło i dojechałem bez ocierania do domu.
Amorki sedan i SW są takie same. Jak coś to podjedź gdzieś na szrot i doraźnie wymień tylko ten uszkodzony
http://www.forum.alfaholicy.org/atta...d=139241&stc=1http://www.forum.alfaholicy.org/atta...d=139242&stc=1
Znany widok :D Ja osobiście miałem jakieś 2-3 km do warsztatu, doturlałem się tak jak piszesz, z opuszczonym trzymaniem na kole, 5-10km/h nic się oponie nie stało, spróbuj wsadzić dojazdówke. Spięcie spręzyny teoretycznie też powinno pomóc
Też miałem taką przygodę ok 2 lat temu i też właśnie uratowało mnie koło dojazdowe i powolna jazda także powodzonka :)
We wrześniu 2012 miałem to samo, w drodze na ślub kolegi. Założyłem dojazdówkę i zrobiłem tak jeszcze 200 km;) aha i nie kupuj kayaby przypadkiem, u mnie po 1.5 roku i ok 25tys km okazały się całe wylane i poszły na śmietnik...
Miałem identyczny przypadek. Tyle że alfa skończyła na lawecie. Niestety akurat nie miałem przy sobie dojazdówki.
Wysłane z mojego LG-P710 przy użyciu Tapatalka
Jest to dość znany problem w tylnym zawieszenie 47ek i 56stek
Dzięki Koledzy! myślałem o dojazdówce ale "na oko" wydawało mi się że i tak będzie trzeć. Ale w takim razie spróbuję z samego rana.
Widzę, że to nie odosobniony przypadek, a sądziłem że sporo już wiem o przypadłościach 156tek, widać wciąż się uczę :) Ale i tak miło z jej strony, że to już po dłuższej podróży z rodzinką.
Takie awarie to nie awarie, podpiąłbym to pod elementy eksploatacyjne, niestety czas i rdza robi swoje a z tego co zauważyłem po swoich obserwacjach, stare (oryginalne) amory nie miały odprowadzenia wody z tych dolnych mocowań, przez co stałą tam ciągle woda. A zamienniki już takowe dziurki posiadają, nawet te za 150zł/szt
Ale niedopracowanie konstrukcyjne jednak jest. Też zwróciłem uwagę, że ta podstawa to miseczka, w której aż się prosi żeby stała woda, sól itd. Amortyzatory są oryginalne z 2004 od nowości, tłumienie ok, nie wylane , a tu przez pierdółkę w sumie - brak odprowadzenia wody idą do kosza. Plus potencjalna możliwość uszkodzenia opony.
A jeśli to się zdarzy w trasie - mogą zrobić spory kłopot.
Jakie niedopracowanie konstrukcyjne ??? W słonecznej Italii nie ma wody i soli zalegającej na ulicach, a jak popada to zaraz przeschnie i finito ;) :P
Szwagrowi pierdykło tak samo. Dojazdówka ocierała nawet więc założyłem ją odwrotnie i pojechał :)
Odwrotnie dojazdówka zmieściła zacisk hamulcowy?
Ja założyłem normalnie i nie dotyka faktycznie - koniec sprężyny jest ze 2cm powyżej opony.
Mam nadzieję że sprężyna nie pójdzie niżej, warsztat blisko.
Komplet nowych amortyzatorów na tył, 3 godziny w garażu i trochę kluczy rozwiązuje sprawę, nie jest to bardzo trudne tylko do odkręcenia amortyzatora w bagażniku jest potrzebna nasada z cienkimi ściankami. to chyba największy problem. Ahh bym zapomniał, jeszcze ściagaczki do sprężyn potrzebne są i cierpliwość :)
Nieee.. nie dla mnie to, naczytałem się o pozapiekanych śrubach, palnikach, cięciach itp. itd. Amory już założone, poszły Monroe - dobre ? niedobre? zobaczymy.
Ten stary w którym zerwał się talerzyk - oglądałem po demontażu - jeszcze trzymał się na skrawku blachy, jakby i ten skrawek puścił pewnie by i o dojazdówkę ocierał. Po drugiej stronie już też zaczynał pękać nadjedzony rdzą.
Tak więc chyba znalazłem pretekst do wymiany amorów w Vce (ma ten sam wiek co 1,6 TS ). Bo dotąd jakoś szkoda mi było sprawne amortyzatory i sprężyny wywalać tylko po to, żeby było niżej i ciut lepiej się jeździło na torze, raz czy dwa w roku, no ale ... skoro tu chodzi o bezpieczeństwo i niezawodność , prawda ;)
Wymieniaj, wymieniaj, każdy pretekst dobry, a wstyd by był po torze na dojazdówce śmigać;)
W oryginale montowane były jeszcze nakładki gumowe na miseczkę pod sprężynę ale machnicy nie przykładają uwagi do tego i nowe zakładają przeważnie bez :) Nie jest to jedyny problem z amorami często lubi wygnić mocowanie dolne i efekt ten sam , problem z dojazdem do mechanika :(Cytat:
Napisał Andrzejsr
I kolejny pododcinek: pooglądałem amory w V-ce , która po zakupie przeze mnie miała konserwację podwozia i profili (2009 czy 2010, środki Valvoline o ile pamiętam), a później za 2 lata po tym powtórka. Obie 156tki są z 2004, obie krajowe, ta z przeżartymi talerzykami od nowości w moich rękach, ale konserwacji nie miała. A na Vce śladu rdzy tam nie ma! twarda gruba blacha.
Więc dla tych którzy wahają się, czy konserwować autka i czy te środki konserwujące działają - DZIAŁAJĄ, KONSERWOWAĆ!
Dobre :) też te założyłem :) 180 zł za sztukę w inter cars:)Cytat:
Napisał Andrzejsr
Mój topic:
http://www.forum.alfaholicy.org/156/...ml#post1428898
To samo mialem walna mi kielich amora hehe, tylko ja mialem wieksze koszty, opona przebita i amory nowe. I spokoj ducha pozniej :-), dobrze ze 500 metrow od domu mialem pseudo mechanikow to wymienili w ten sam dzien, tylko amory :-) nic wiecej bo strach hehe.
Wyklepane z dalekiej Galaktyki :-)
Monroe to były dobre w czasach fiatów 125p :PCytat:
Napisał MaTe
Teraz to się montuje amory conajmniej BILSTEIN-a :)
Ano zobaczymy, były najszybciej do kupienia, następne cenowo były KYB ok 360zł, trochę niższe cenowo - markowane nazwą sklepu gdzie kupowałem (ad dakol) coś koło 200złCytat:
Napisał ris
Ale te moje kurcze były droższe niż Kolega wyżej podał (257brutto) :-/
Bilsteiny to do Vki ... jak się w końcu przekonam do zmiany. Póki co ten powód odpada - tam nie rdzewieją :)
Cytat:
Napisał Andrzejsr
Bilsteiny są właśnie w V-ce ale masz nosa :)
No właśnie rdzewieją dlatego są po wymianie
Nie dość że rdzewieją to jeszcze talerzyki urywają. Oberwała mi się w bramie warsztatu mojego kolegi mechanika w 10-cio letniej GT, jak jechałem na kawkę, a została na dłużej.