mi przy mrozie -16'C na trasie z Niemiec 5 km przed domem, podczas gwałtownego wyprzedzania, wyskoczyła awaria silnika i w trybie awaryjnym doczłopałem się do domu... po podniesieniu maski w okolicach bagnetu cały silnik był w oleju, ale poziom na bagnecie nie spadł poniżej min (brakowało niecałego litra żeby poziom złapać)... umyłem cały silnik benzyną estrakcyjną pod ciśnieniem i posprawdzałem wszystkie możliwe odejście odpowietrzenia - wszystko było drożne i niezasyfione. Przy separatorze wyskoczył w górę jeden kruciec który uderzył znowu w rozdzielacz paliwa, powodując jego pęknięcie i sączenie się ropy... do dzisiaj nie wiem do końca czemu tak się stało, auto nie było gaszone kilkanaście godzin... ale historia się nie powtórzyła nigdy więcej...![]()