Dziś miałem niemiłą przygodę. Jechałem spokojnie po mieście na trójeczce i chciałem przyspieszyć na prostym odcinku drogi. Docisnąłem pedał gazu i został w podłodze. Obroty skoczyły do 7 tys. Nie chciał odbić. Zjechałem do zatoczki i odskoczył dopiero po wyłączeniu silnika. Ale po ponownym odpaleniu wyświetlił mi, że jest awaria ładowania akumulatora, padła cała elektyka. Silnik chwilę chodził, kawałek przejechałem, ale po chwili stracił moc i całkiem zgasł. W serwisie nie wiedzą co to może być (mróz, podwinięty dywanik itp.), alternator do regeneracji, pełne naładowanie akumulatora, wykasowanie błędów i ich zdaniem po problemie. Czy mieliście kiedyś podobny problem lub macie pojęcie co mogło być powodem, że ten pedał został na chwilę w podłodze? Z góry dzięki.