Panowie mylicie pojęcia. A konkretnie prąd z napięciem. Taki oto przykład z życia, kosztujący mnie nerw, czasu i nabycia przeziębienia.
Robiłem kobicie Lagunę I. Było kilka rzeczy do zrobienie i na koniec ogrzewanie tylne szyby. Sprawdziłem sobie rezystancję szyby -ok. Przeczyściłem styki i sprawdzam napięcie - nie ma. Znalazłem uwalony przekaźnik i podmieniłem. Sprawdzam ponownie napięcie i jest. A więc poskładałem wszystko do kupy i wydałem auto. Za 2 dni kobitka podjeżdża i mówi że to ogrzewanie szyby nie działa. Dobra sprawdzam jeszcze raz. Przekaźnik ok, napięcie na kablach i szybie jest, rezystancja szyby ok. Ale potrzymałem troszkę załączone na zamarzniętej szybie i nie dzieje się nic. No to odpinam kable od szyby i mierzę jeszcze raz. Nosz kurde jest napięcie. Ale myślę sobie może miernik zmarzł / bateria pada, to lecę do domu po kolejne 2 szt. Mierzę i jak byk napięcie jest. Polazłem do garażu po żarówkę 55W i podpinam a tu dupa - nie świeci. Sprawdzam napięcie jest. No to tak podpinałem coraz słabsze żarówki aż do 1,2W i żadna nie świeci a napięcie kurde jest. Przekopałem całą instalację i znalazłem upaloną wtyczkę na module BSI pod kierownicą. Noramlnie wytopione włącznie z obudową modułu. Okazało się, że przypalone styki robiły taką rezystancję, że napięcie było, ale prąd już nie był w stanie popłynąć o takiej wartości, aby żarówka 1,2W się zapaliła. Po odczyszczeniu styków i doprowadzeniu do ładu kostek szyba śmiga aż miło. Tak więc samo badanie, czy jest napięcie czasem nie wystarcza.
Ot taka historyjka z życia mi się przypomniała
