Witam wszystkich. Piszę ponieważ mam pierwszy poważny problem z moją alfą. Sprawa jest dość ciekawa. Jakiś czas temu alfa, rano bez wcześniejszych ostrzeżeń postanowiła nie odpalić. Kręciła, ale nie odpalała. Postanowiłem zacząć od podładowania akumulatora. Po ładowaniu zero efektów. Kręci ale nie pali. Auto odholowane na warsztat. Diagnoza - kiepski akumulator, po włożeniu nowego pali jak złoto. Wpadł pod maskę nowy akumulator i spokój. Do sylwestra czyli jakieś 2 tyg. Wyruszyłem a trasę na sylwestra, po drodze krótki postój i alfa już nie odpaliła. Kręci, silnikiem telepie, zapłonu brak. Znów holowanie na warsztat. Dzisiaj diagnoza - nie wiem co jest, auto oddać do elektryka. Okazało się, że alfa nie chciała za boga odpali do momentu podpięcia kabli do zewnętrznego akumulatora. Wtedy zaskoczyła od strzała i od tamtej pory pali normalnie na nowym - starym akumulatorze. Nie mam pojęcia co może być, nie wiem też jak wytłumaczyć to elektrykowi skoro auto na chwilę obecną normalnie funkcjonuje. Czy ktoś spotkał się już może z taką sytuacją, lub ma jakieś pomysły co może być nie tak?
Ps. Styki na kablach zostały przeczyszczone już*wcześniej, bez efektów.