Skoro chłodnica załatane jest sprawna i auto w żaden sposób się nie przegrzewa, to po co od razu ja wymieniać i pół auta rozkręcać? A jak przebijesz oponę to też idziesz kupić komplet 4/2 nowych czy łatasz tę uszkodzoną i jeździsz dalej? Podejście w stylu "jak coś się dzieje z silnikiem, to kup nowy silnik" jest trochę nie na miejscu. Miałem np małe pęknięcie gumy w dolocie, wystarczyła odrobina kropelki (kleju) aby to poprawić. Naprawdę, jeśli miałbym wymieniać dosłownie wszystko, co tylko odbiega stanem od nówki, to wydałbym więcej niż na nowe auto z salonu, bo musiałbym drugie takie kupić w częściach.
Podsumowując, skoro można naprawić, to nie trzeba od razu wymieniać na nówki.