Nie chcę zakładać nowego wątku więc napiszę tutaj.
Zaledwie kilka dni pocieszyłem się swoją nowo kupioną 2.0 JTDM... Tylko wymieniłem olej, zrobiłem uszczelkę smoka olejowego.
Pojechałem w piątek do pracy, a na wyjeździe z całego kompleksu postawili nowy próg zwalniający w kształcie półokręgu z kolczatką na górze, który miał 14cm! wysokości + jeszcze kolce. Przejechałem najwolniej jak tylko się dało, ale i tak zawadziłem. Dziś na wyświetlaczu pokazało poziom bez dwóch kresek. Od razu zgasiłem silnik, łeb pod auto, a tam olej sączy się z osłony, nadkole, dół silnika opryskany. Serce mi prawie pękło.

Schowałem dumę do kieszeni, olałem podśmiewających się sąsiadów i zadzwoniłem po znajomego laweciarza. Mam nadzieję, że jak się rozbierze to skończy się tylko nową misą i olejem...
W pracy po dwóch dniach zmienili próg na dwa razy niższy, bo ponoć kilka osób coś sobie uszkodziło i przyleciało z mordą. Odkąd mam prawko nie widziałem bardziej zjeb... rozwiązania na drodze. Jak dostanę fakturę za naprawę to polecę postraszyć sprawą cywilną itd., ale pewnie gówno wskóram. Droga jest wewnętrzna więc wolność Tomku w swoim domku

. Przez czyjąś głupotę mam niepotrzebne koszta i kupę stresu.
Załamka

.