Nie straszymy - każde nowo kupione auto niesie koszty, zwykle nikt nie sprzedaje auta bez wad - wyobraź sobie, że zbiega Ci się czasowo wymiana rozrządu, tarcz i klocków, świec, przewodów, opłacenie ubezpieczenia, amortyzatory Ci się "skończą" za max pół roku, a samochód jest wart 9-10 tysięcy. Jaki ma sens wkładanie w niego 40% wartości, kiedy lepiej sprzedać go za 8, dołożyć i kupić coś nowszego i ładniejszego? Moim zdaniem to główna filozofia sprzedaży aut - oczywiście są ludzie, którzy sprzedają auta, i kupują kolejne, a potem znowu sprzedają, np. mój sąsiad jeździł w życiu chyba 60-70 różnymi autami (nie jest handlarzem, raczej hobby ma takie), bynajmniej nigdy nie trafił "super okazji" - ale na silnik do remontu już tak. Bardzo rzadko trafiają się też egzemplarze z pełną dokumentacją (farciarz ze mnie), w których przynajmniej masz pojęcie, co trzeba zrobić.
A czy była bita, to się dowiesz, jak obejrzysz i się przejedziesz, bo klapkę równie dobrze mógł ktoś przemalować, żeby mu do reszty tuningu pasowała (ja bym tak zrobił). Niestety, po zdjęciach nie można wiele powiedzieć - przez istnienie fotoszopa, to nawet strach do panny na NK napisać, a co dopiero auto oceniać
![]()