Moja bella została zakupiona pod Szczecinem, akurat byłem z rodzinką na wakacjach w zachodniopomorskim. Cena nie była wygurowana, sprzedawczyni przekazała mi faktury z napraw(rozrząd, zawieszenie, sprzęgło,itd) samochodu z ostatnich 2 lat od kąd sprowadziła samochód z Holandii, mam nawet fakture na wymiane wycieraczki z ASO w holandii, dlatego zdecydowałem się na zakup. Alfa 145 2.0TD jest moim drugim autem po Fiacie Uno 1.0 z którym miałem przejścia, ale to już oddzielna historia.
Auto w żaden sposób nie było do sprzedaży przygotowane. Jeździła nim pewna kobieta, która w ogóle nie dbała o porządek. Brudu co nie miara. Jak wsiadłem do auta to bałem się że się ubrudze.
Droga do Krakowa, gdzie mieszkam była paskudna zaczeło padać i tu pojawił się problem, zepsuta czasówka wycieraczek, więc wycieraczki chodziły 8 godzin bez przerwy. Koleiny problem jaki się pojawił to świecąca kontrolka airbag. Zaczeła świecić i nie zgasła aż do dziś.
Po drodze tankowanie do pełna i byłem zadowolony, niecałe 6 litrów ON/100km. A auta nie oszczędzałem.
Po powrocie wielkie sprzątanie. Wyciągłem całe wnętrze, wyprałem siedzenia, tapicerki, wykładzine. I tu koleina niespodzianka tym razem pozytywna, brak rdzy, dziur. Po tygodniu prac przy belli poskładałem auto i poprawiłem jej wygląd. Naprawiłęm wycieraczki, z poduszką się nie uporałem. Podłączyłem ją do komputera i okazało się że mam uszkodzoną centrale.
Po kilku dniach zdecydowałem się na wymiane świec żarowych, kupiłem TRW. Kilka dni później przyszły deszcze, miałem zatopione koło zapasowe w bagażniku. Przyczyna była prosta peknięty wężyk spryskiwacza.
A gdy przyszły chłodne dni, następna niespodzianka. Brak ssania, kilka dni poszukiwań i ugało mi się dojść do ładu.
Po miesiącu wymieniłem końcówki drążka reakcyjnego oraz jego gumy.
Obecnie jestem wreszcie zadowolony z Alfy, ale wcześniej miałem wielkie wątpliwości co do zakupu. Ciesze się ponaddto tym że choć bella ma 223 000 przejechane to serce pracuje bez problemów.
I tu małe podziękowanie, na waszym, naszym forum znalazłem odpowiedzi na większość nurtujących mnie pytań za co dziękuje.
Pozdrawiam
Największe zdziwienie, że ma najprawdopodobniej rzeczywisty przebieg (163 tys. przez 7 lat) - odczyt ze sterownika silnika nie z odometer`a.
Żadnego druciarstwa nie stwierdziłem ale, dwóch poprzednich właścicieli mojego auta robiło w nim tylko to, co konieczne.
Przejechałem nim tylko 1,5 tys. km, a zrobiłem (w kolejności chronologicznej): nagrzewnicę, całe zawieszenie, wtryski, świece żarowe, i akumulator. W przyszłym tygodniu jestem już umówiony na sprzęgło i półosie. O drobiazgach takich jak osłona pod silnikiem, nawet nie wspominam.
Gdyby to był np. ford to chyba wyskoczyłbym z papci ze złości, ale moją Alfę lubię mimo jej wad (a właściwie zaniedbań poprzednich właścicieli). Inna rzecz, że nie lubię partactwa a auto musi być zrobione na 100% (takie skrzywienie). Zrobię ją do końca (a już niewiele brakuje) i będę się cieszył (mam nadzieję) nieprzeciętnym samochodem.
Ostatnio edytowane przez iwok ; 08-01-2010 o 15:29
U mnie całkiem podobnie, z tym, że lat ma drugie tyle, przebiegu 3,5 raza tyle, a i tak już 4 osoby wsiadając powiedziały, że Bella wygląda jak nówka
U mnie prawie IDENTYCZNA historia - też przebieg na 100% pewny, z tym, że 142 000, właściciel też był na 100 % szczery, przed sprzedażą wymienił prawie wszystko (zawias, rozrząd z pompą i wariatem, panewki, uszczelki silnika, nawet ograniczniki w drzwiach, bo piszczały). Stan ten potwierdził zresztą Tomek Seliga na przeglądzie przed zakupem.
Negatywnie zaskoczyły mnie tylko 3 rzeczy:
- "klocki są jak papier, a tarcze, jak zyletki" powiedział T. Seliga, kiedy wymieniał (planowo) jeden z tylnych wahaczy - poprzedni właściciel mówil, że dość dawno nie były robione, ale na stalówkach nie zglądnąłem na oględzinach, ale to mały pech
- żarówki "pseudoksenon", które niestety cały czas czekają na wymianę (z braku czasu)
- (to jest najlepsze) "zepsuta dźwignia wycieraczek" - testowałem przy dobrej pogodzie, odbierałem - też, ale kiedyś jadę w deszczu, przekręcam koniec prawej dźwigienki i ... ni cholery. Kręce w tę i we wtę, pukam, nic... Tylna działa, przednia po spryskaniu tez włącza się autoatycznie.... No nic, myślę, to musi być ta "alfowska elektronika"I kiedyś w końcu w wigilię (spory deszcz ze śniegiem chyba) znowu bawię się tą dźwignią i... zaskoczyło... (!) bez spryskiwacza (!)... cud, czy jednak po trąceniu spryskiwacza? I nagle oświecenie, puknięcie w czoło, EUREKA (!)... dźwigania przesuwa się też góra dół, normalnie jak kierunkowskazy... cholerne przyzwyczajenie z Mercedesa!
![]()
![]()
Aha, sprzedawca mówił też, że jest estetą więc po obcierce wymienił cały zderzak! I co? Dziś na oględzinach do AC pracownik ubezpieczalni to potwierdził![]()
Moja ex - teraz u kolegi "szybka"...
Oooo proszę jaki ciekawy wątek ;]
Nie ukrywam, że po kupnie i ja się zdziwiłem ...
Już na drugi dzień kiedy Alfa ostygła po podróży zaczęły się problemy ze strzałami w dolot ... Sprzedawca pałił głupa, że nie wie ocb ... wymiana przepływki oczywiście załatwiła sprawę.
Pomijam wymieniony wariator.
Najśmieszniej było kiedy pojechałem na przegląd mechanik wyciągnął pasek wielorowkowy od alternatora, który jeździł na samym łożysku (co stało się z całym plastikiem - to wielka zagadka) i zapytał jak tutaj dojechałem ? Odpowiedź mogła być tylko jedna - szybko
Kilka miesięcy minęło i Alfa jest w bardzo dobrej kondycji, choć teraz się śmieje, to w sierpniu nie było mi wesoło ...
Moja historia jest nudna, kupiłem alfę w maju zeszłego roku i na przeglądzie w aso fiata wyszło to o czym mówił sprzedający, nic mniej nic więcej. Konkretnie to błąd poduszki (eprom w centralce zgubił program) dolne wahacze przód, tylni wleczony i wszystko. Pytam jak autko serwisowane, odp. oczywiście że na czas na najlepszych częściach rozrząd 10tyś wcześniej itp. myślę sobie ble,ble gadka sprzedawcy.
Po 3 dniach zabieram się za serwis i filtr powietrza czyściutki (bosch) oleju (bosch) pod maską ze 20 naklejek warsztatu z tej miejscowości nie wzbudzających podejrzeń. Proszę mojego kolegę mechanika żeby zerknął na rozrząd - rolki, napinacz, pasek jak ze sklepu, świece ideał. Powiem szczerze że odzyskałem wiarę w ludzi.
Są jeszcze uczciwi. Resztę części wymieniłem lub wymieniam z nadgorliwości, auto sprawuje się książkowo czuję się jak bym kupił ją w salonie.
Jedyna wada to nakładłem floty ile trzeba, ale opłaciło się :-)
Mustang 2012 3.7 V6 , na razie musi wystarczyć...
slavol a cena jak się miała do średniej za ten rocznik/pojemność ?
Średnia + 3 tyś. Tak to wtedy wychodziło. A i tak jestem zadowolony bo niektórzy koledzy więcej na start wkładają i dalej nie jest idealnie. Wtedy zaryzykowałem, dziś nie żałuje.
Mustang 2012 3.7 V6 , na razie musi wystarczyć...
u mnie sprzedający zataił, że wahacze przednie górne są do wymiany, były funkiel nówki opony przejechałem może 10kkm i przednie opony do wywalenia
ja kupiłem alfe i nie było jakichś sensacji, ale gratis dostałem koła zimowe, nówkę kierownicę drewno zafoliowaną , 2 dodatkowe panele środkowe, kpl boczków pod elektrykę , mechanizmy el.szyb. tył, kpl. instalacje wnętrza, zapasowy tłumik, nowe blachy lusterek...
Po jakimś czasie dostałem nawet paczke od poprzedniego właściciela a w niej min, kpl przycisków szyb, panel klimy, panel przeciwmgielnych i lusterek, obudowę stacyjki, listwy progowe i jakiś wirnik ale nie wiem do czego...
i pewnie kilka innych o których nie pamiętam.
Jedyne co na minus to wytrzaskany łącznik stabilizator, musiałbyć niedokręcony przy montażu , sprzedający dał mi łącznik oryginalny ale okazało się że jest do tyłu, kupiłem w aso w żorach za 50zł oryginał. Przy tych bonusach nawet nie powinienem tego pisać.
Podsumowując zaskoczenia są, nie tylko negatywne.