Panie i Panowie
W ulewną niedzielę wieczorem spotkała mnie niemiła przygoda. Ok 21:00 postanowiłem wyjechać od mojej dziewczyny z Grodziska Mazowieckiego do domu ponieważ deszcz nieco zelżył. Po przejechaniu kilkuset metrów dojechałem do zalanej wodą ulicy i powoli się przez nią przeprawiałem na dwójeczce bez gazu gdy nagle silnik zaczą się dławić. Zredukowałem do jedynki i zgasł. Początkowo nie wiedziałem co się dzieje i spróbowałem odpalić silnik ale nie ruszył. Przypadkowy kierowca zaproponował mi pomoc i odholował spowrotem pod dom mojej Moniki.
Wczoraj (w poniedziałek) szukałem w Grodziu mechanika, który chciałby zająć się moją alfą ale niestety reakcja każdego była taka sama: Alfa?? A nie, to ja nie. Za dużo dłubaniny, panie. Zlitował się nademną mąż mojej siostry ciotecznej, który jest mechanikiem i zaproponował mi pomoc w postaci rozkręcenia silnika, wypompowania z niego wody i osuszenia.
Dziś jest wtorek i dowiem się wieczorem czy udało mu sie coś zdziałać. Jak się dowiem czy coś zdziałał to zaraz napiszę.
Cholernie jestem przez to przybity bo nawet nie zdążyłem się niunią nacieszyć (mam ją od trzech miesięcy) a tu taki pech.
PS. Czy możecie polecić warsztat w okolicy Grodziska Mazowieckiego dla mojej belli??