to może ja dorzucę coś od siebieodwołanie i jeszcze raz odwołanie, ja bym nie naprawiał tylko sprzedał a kaske z odszkodowania i sprzedaży zainwestował w kolejne auto ( jak piszesz po liftingu)
a i z tą całą szkodą całkowitą to też jest dziwna sprawa...bo ubezpieczyciel powinien dążyć do doprowadzenia auta do stanu z przed wypadku, no chyba ze jest to taki wrak ze głowa mała i nawet po naprawie strach tym jechac... twoje autko nie ma uszkodzeń które kwalifikowały by go na złomowanie... ale jak wiadomo w twoim przypadku PZU nie da Ci 29 tys na naprawe...i w każdym innym będą starali się dać możliwie mało... można odstawić auto na naprawę bezgotówkową ale i tak nie wiesz kto Ci to będzie robił ( partaczy jest ogrom)a u sprawdzonego mechanika - blacharza będziesz musiał wyłożyć z puli odszkodowania....czasami zostanie Ci 500 zł i będziesz sobie zęby gryzł ze miałeś uszkodzone auto i "zarobiłeś" na tym 500 zł...a czasami będzie trzeba jescze dołożyć z własnej kieszeni...powiem wam ze ja 2 lata temu miałem stłuczkę roverem 200 autem jeździłem wtedy prawie 2 lata i dałem za niego 7 tys, z odszkodowania dostałem 6900 bo uszkodzenia były poważne ( ale nie miałem orzeczonej szkody całkowitej) poprostu wybulili mi za naprawę na nowych częściach... auto zrobiłem za 2 tys i posmigalem nim troche... w tej kwestii moge powiedziec szczescie ? znajomości ? trochę tego i trochę tego ( także i tutaj doradzę, że jeśli znacie lub macie kogoś w ubezpieczalni to pogadajcie z nim i może uda sie sprawę załatwić z ciut większą korzyścią dla was
zastanów sie w jakim przypadku dostałbyś wiecej :
- sprzedaż auta po naprawie
czy
- sprzedaż auta tak jak jest + kasa z odszkodowania
ja osobiście żałuję ze rovera wtedy robiłem bo gdybym go sprzedał za grosze to i tak byłbym na nim do przodu dość sporą ilość PLN![]()