
Napisał
coxu
Potrafi, ale nie musi - ta zasada dotyczy chyba wszystkich aut.
Użytkuje GTA od półtora roku (20 tys. km) i co przy niej zrobiłem to był: rozrząd, alternator (padł regulator napięcia), tłumik (w MGmotorsport, bo oryginalny lekko spuchły i zaczynał popierdywać, ale spokojnie bym mógł na nim jeszcze jeździć), tuleje w tylnych zwrotnicach i ostatnio wsadziłem Q2 nie dlatego, że zmieliło mi dyfer, tylko dlatego że chciałem polepszyć sobie trakcję na mokrym.
Użytkuje to auto jako auto do jazdy codziennej. W zawieszeniu (oprócz tych tulejek) ja ani poprzedni właściciel nic nie robił. Auto przyjechało do Polski z przebiegiem 100tys, aktualnie ma nalatane 160tys i ostatnio na przeglądzie facet nie miał się do czego przyczepić i sam się zdziwił, że zawieszenie jest w tak dobry stanie. Stacja w ASO FIATA/Alfy.
Może dlatego, że nie przelatuje przez dziury, przejazdy przez torowiska etc z prędkościami rzędu 120km/h. Staram się omijać dziury, a jak się nie da to zwalniać prawie do zero.