Koledzy może temat stary ale męczy mnie te auto a już portfel wogóle . Ale od początku . Zaczęło mi skrzypieć zawieszenie z przodu ( gumy stabilizatora ) a ,że wiedziałem ,że amory się kończą to postanowiłem wymienić i przy okazji obniżyć furke . Po wymianie wszystkiego co można wymienić na nowe od strony kierowcy na nierównościach zaczyna stukać . A konkretniej przy wolnej jezdzie praktycznie nic ale jak gonie i wjade na jakieś garby na asfalcie czy delikatne nierówności to mam wrażenie ,że mi odpadnie zaraz pół przodu . Sprawdzałem i podokręcałem wszystko co się dało . Byłem na trzepakach i jedno co stwierdził diagnosta to "gdzieś z dołu " . Już zastanawiam się czy do próby nie odkręcic łączników stabilizatora i się przejechać po dziurach żeby wykluczyc sam stabilizator i łączniki . Czy może jak składali kumple stabilizator ( wymiana gum ) to może o centa go przesuneli i coś on wali ( więc odkrecenie łaczników może wykluczyc bądz potwierdzić przypuszczenia ) . Krew mnie zalewa bo niedość ,że kupiłem wszystko nowe od gumki po śrubke , poduszki amory wachacze sprężyny itd . to wali jakby zawieszka była po milionie i tylko z lewej ....A rozebrac te zawieszke zwłaszcza zapieczone sruby widełek i dostac sie do gum stabilizatora ( popuszczenie sanek ) to mordęga . Ma ktoś sugestie co oprócz spalenia auta mam zrobić jeszcze ,żebym nieczuł się jak kierowca furmanki ????