Wymieniłem dzisiaj świece w mojej 156.
Stare były tragiczne i ostatnio samochód się dławił podczas przyspieszenia i kilka razy miał kłopoty z odpaleniem. Stan jednej z dopalających świec mógł doprowadzić do remontu silnika bo ceramiczna osłona rdzenia pękła i wisiała sobie na elektrodzie w dwóch połówkach (strach pomyśleć co by się stało gdyby ten kawałek ceramiki wpadł na tłok i dostał się do zaworów.
Sprawdziłem cewki (są ok), kable zapłonowe również sprawdzone (testowałem induktorem stan izolacji oraz przewodzenie kabla).
Pierwsze odpalenie po wymianie tragedia. Już zacząłem żałować że się wziąłem za tą robotę. Silnik pracował nierówno i się dławił na wolnych obrotach.
Podpiąłem autko pod komputer i ogólnie wszystkie parametry wariowały. Wpadłem na pomysł żeby zrobić adaptację przepustnicy. Po adaptacji rewelacja.
Silnik super odpala i pracuje równo auto się nie dławi a wszystkie parametry wzorowe.
Problem pojawił się po przełączeniu na gaz. Po szybkim zejściu z wysokich obrotów (wciśnięcie sprzęgła) silnik mi ze 2 razy zgasł.
Zaznaczam że mam teraz za 2000km przegląd instalacji i wymianę filtrów więc po 13000km przejechanych na pewno już filtry są zapchane.
Teraz się zastanawiam czy powinienem przeprowadzić jeszcze raz może adaptację z gazem ponieważ poprzednia adaptacja była na benzynie?
Auto musi być pewne ponieważ jeździ nim żona teraz i nie ma miejsca na wpadkę.![]()