Powiem otwarcie, że nie rozumiem Twoich obaw... w sumie jeżeli ktoś decyduje się na tuning, to musi się liczyć, że np silnik bardziej "dostanie po zaworach". W sumie w innym przypadku po co go wykonywać? Dla samopoczucie i wykresu z hamowni? Sam jestem przeciwnikiem takich działań. Owszem co innego budowa "samochodu" od podstaw z założeniem rajd itd..., a do normalnej jazdy? No cóż, wiem, że cześć mnie zaraz zakrzyczy, nie mniej odpowiem w ten sposób (weźcie mimo wszystko pod uwagę moje sceptyczne podejście do tematu). Znajomy "podciągał" sobie silnik w swojej Mazdzie (wiem, że sprawa dotyczy Alfy, ale pisze na przykładzie znajomego i nie będę wciskał, że on buja się Alfą, jak tak nie jest, zresztą nie o konkretna markę w tym przypadku akurat chodzi). Samochód, ze względu na miejsce zamieszkania robił w Krakowie w ŁG Autoserwis (jak usiadłem do pisania postu pozwoliłem sobie do niego zadzwonić by niczego nie pomylić, stąd znam dokładny adres) na Półłanki 30. Moc podbili mu o około 20 koni. On twierdzi, że jest to odczuwalne, a na sama "naprawę" ma gwarancję i jest to firm, której w tych rzeczach można zaufać. Nie wiem co i jak w przypadku czasu użytkowania silnika, bo tu można gdybać, że po tuningu to wytrzymał tyle, a gdyby go nie było to co... własnie, żadna w sumie gwarancja, że mniej czy więcej. Z drugiej strony mam znajomego, który ma Golfa i kupił na Allegro jakiś box do montażu we własnym zakresie (niby jakieś pojęcie o tym ma). Niestety, zamontował, pojeździł, poszalał i po 5000 km silnik nadawał się na złom totalny.... Nie wiem na ile miał na to wpływ ten box, nie mniej chyba wszelkiego rodzaju takie przeróbki warto robić w warsztatach mających o tym jakieś pojęcie