W Germanii diesle kupują tylko dziadkowie i lekarze i jeżdżą nimi tylko do sklepu po bułki. Nie wyobrażają sobie wyjazdu swoim ukochanym RFN-skim tworem passatem na autostradę. Strach przed tym, że na autostradzie nabije kilometrów powoduje u niego skurcz rąk i nóg co przekłada się na niemożność prowadzenia auta. Ponadto już sama myśl, że może przekroczyć 200 000 km włącza u delikwenta hamulce, przecież on kupił ten samochód żeby na niego dmuchać i chuchać bo inaczej to nikt go nie kupi. Polak to się nawet nie obejrzy za takim, bo od razu powie że jak 2 jest z przodu na liczniku to szrot. Dlatego też niemiaszki boją się jeździć bo jeszcze przekroczą tę magiczną granicę. A przecież samochód był kupiony, żeby w pięknym stanie sprzedać go Polakowi, żeby chociaż wybrał mój samochód, żeby w 15 lat chociaż na licznik nie wskoczyło 150 000 km. Dlatego też w Niemczech nie ma ograniczeń prędkości na autostradach o tam po autostradach nikt nie jeździ a zatem jest małe prawdopodobieństwa zderzenia się z kimkolwiek. Malo tego, jak już Niemiec sprzedaje furę to wszystko jest wymienione, opony, olej, wycieraczki, klima nabita, nowe klocki, filtry, na wszystko po prostu, wszystko zostało wymienione, żeby chociaż nabywca był zadowolony. Jak wyjeżdżają Niemcy na wakacje to furę biorą z wypożyczalni lub lecą samolotem. Nikt nie przyjeżdża swoim autem.
A zawieszenie w każdym 10-latku to jeszcze fabryka Panie. Oni tam takie drogi mają, że pen staje. Tam zawieszenie wogóle nie pracuje o jest równo jak na stole. A zimą to soli nie sypią o po co jak tam zimą jest 15 stopni C. Śnieg to raz na 10 lat, to jak dobrze pójdzie to samochód nawet śniegu nie uświadczy, bo już do Polski wyjedzie. A jakie paliwo tam mają uuuuuuuuuuuuuuuu, 105 oktanów w 95 a 130 w 98, verva to już paliwo lotnicze (niebezpieczne jest jej wlewanie bo ze 100KM robi się od razu 150KM).
A panocku, wypadków to tam nie ma, bo są autostrady i nie ma drzew przy drogach. Samochody z kierownicą po prawej stronie to jeżdżą ale tylko w strefie przygranicznej i to po torach na pociągach.
A jaka jakość tych fur z Europy Zachodniej, to jest zupełnie co innego, to inna produkcja niż na kraje wschodnie. A wyposażenie ojjj od szyb elektrycznych po nasadkę wibracyjną na penisa.
A zużycie pojazdu to 10 lat jazdy przebiegu w Niemczech jest równe 1 no może 2 latom jazdy w Polsce.
A nawet jak miało auto jakąś delikatną stłuczkę to naprawdę delikatną, bo tam bardzo delikatnie i uważnie jeżdżą. A gdzie emeryt ma się spieszyć? No może lekarz na poród prędzej, ale też uważa, bo tam są straszne kary. A jak się spóźni to najwyżej dama sama urodzi. A co to np. w XV w i w Niemczech fur nie było i jakoś porody się odbywały.
Jest jeszcze wiele innych ciekawych wątków, ale na forum o nich wspominać nie wypada.