Coś w tym jest… Mechanik nim skapitulował, użył ostatniej deski ratunku – argumentu – no, ale nie będzie można testować Px jakiś czas, no przynajmniej przy TPmax.
Nie będzie raczej testów TSa oscyloskopem. Są już tutaj zamieszczone, wystarczy. Metodę mam już przećwiczoną. A to żadna przyjemność latać z Px na mrozie, same straty. Raz zapalenie płuc, potem grypa, a na koniec oberwałam prądem z cewki - z cylindra 3. To wiem już co czuje AKU.
Oscyloskop trafi na półkę do garażu, zaraz, po uzyskaniu oscylogramów z mojego JTSa, do czasu kiedy przyda się dla innych potrzeb – niekoniecznie do Px. Będą te ostatnie oscylogramy, ponieważ chcę wiedzieć, czy coś się zmieni. To jedyna droga, aby przeprowadzić jakieś porównanie. Oscyloskop miał mi pomóc zrozumieć zjawiska i dać nowe światło, nowe spojrzenie na logi. Trochę już dał. Może metoda jest karkołomna, ale nie potrafię inaczej, a zrezygnować nie chcę, chcę to zrozumieć. Jeśli jednak w logach nic się nie zmieni w kwestii zbieżnych parametrów, nie będę robić Px, bo to będzie niecelowe. Jeśli coś się zmieni, to wiadomo, że powtórzę wszystkie testy, ponieważ Px to nie tylko ustawienie rozrządu, to także rozkład gazów, którego na nieszczęście nie rozumiem.
Wiem już, że na wysokich rpm powinien zmniejszać kompresję i zwiększać stopień napełnienia cylindrów. Ponieważ nie ma wzorca trudno mi to oceniać, ale chyba widać, że na rpm (podczas ich zwiększania) w czasie suwu ssania przetacza mniejszą ilość powietrza niż w czasie suwu wydechu, a powinno być chyba mniej więcej tak samo – w suwach ssania i wydechu oraz kompresji i pracy. Z moich wyliczeń wynika, że ssanie, wydech (ok. 445 cm3), kompresja, praca (ok. 567 cm3), co daje do V cylindra == 492 -- ok. 90% / 115%, przy założeniu warunków idealnych oraz stopniu kompresji 11.3 To może oznaczać, że zatrzymuje za dużo spalin wtedy, że nie mogą wyjść z cylindra w takim czasie jak mają założony. Straty o ok. 22%, przy założeniu stopnia kompresji 13.3 O ile jest liczona poprawnie w przypadku, gdy sonda ogranicza pomiar Px. Zrzut też może potem + sposób wyliczenia do sprawdzenia, mam bazgroły tylko.
TS – a nie Julka, to wyłącznie kwestia ceny…, a nie mogę aktualnie korzystać z drugiego naszego samochodu non-stop. Póki co nie kupiłam. Owszem zamiast inwestować w ten egzemplarz mogłabym kupić coś innego, choćby Julkę – nie zrobię tego na razie. Jedno to wiedza zdobywana przy okazji, a drugie, to możliwość przywrócenia mocy temu egzemplarzowi. Chcę spróbować. Potem pomyślę może o Julce, albo o innej AR, na razie umówiłam się na jazdę próbną Julką, którą miałam odbyć rok temu, jak jeszcze pracował tam nasz kolega z LDZ, ale pewnie mi nie pozwolą podłączyć się.
Napisałam już, bubu - uważam, że możesz mieć rację. Reszta jest bez znaczenia.
Fenomen polega na tym, że mechanika to jedyna dziedzina znana mi, w której teoria nie zazębia się z praktyką.