Witam wszystkich. Zacznę może od początku opisu problemu. Przed sylwestrem jechałem sobie alfa 156 1.9 jtd 16v 140km na autostradzie i nagle zdarzyło się takie jakby sekundowe przerwanie, nie wiem jak to opisać, tak jakbym na sekundę gaz puścił. I potem jeszcze zdarzyło się tak 3 razy w ciagu 4 godzin. Auto jeździło normalnie. W połowie stycznia podczas delikatnego przyspieszania znów pojawiło się to przerwanie i tak raz na parę kilometrów się zdarzało. W ostatni piątek pojechałem w długą trase, wszystko działało poprawnie, gdy dojeżdżałem do domu, znów pojawiło się to przerwanie i lekkie szarpnięcie a następnie samochód słabo przyspieszał. Zajechałem na podwórko, gdy wjeżdżałem do garażu szarpało samochodem, kopciło na siwo, zgasł silnik. Wyczyściłem przepustnice, kanał dolotowy do króćca ssącego, czujnik ten na króćcu, wszystko było zalepione czarną sadzą. Auto przestało kopcić i przerywać i szarpać ale brak mu mocy. Ciężko osiągnąć 60km/h, byłem na 3 komputerach, nie pokazują żadnych błędów, na postoju normalnie wkręca się na obroty, turbina została wyjęta, jest czysta, działa poprawnie ale auto dalej nie ma mocy. Byłem w kilku warsztatach i rozkładają ręce. Odpala normalnie, nie kopci ale brak mu mocy. Myślałem że to padnięta przepławka ale komp nie pokazuje żadnego błędu. Miał ktoś podobny problem? Bardzo proszę o pomoc. Dodam że przejechałem tym samochodem 25 tys km bez żadnej usterki a tu nagle taka niewiadoma.
Pozdrawiam.