Niestety, temperatura poniżej 20*C unieruchomiła mi auto. Zanim jednak wezwę kogoś z kablami i urządzę wesołe przedstawienie dla sąsiadów, chciałbym zapytać Was o radę. Auto jest z 2013 roku, czyli akumulator w miarę nowy. Jeżdżę po mieście, ale sporo, więc był też raczej naładowany. Natomiast wczorajsze próby rozruchu wyglądały tak:
Normalnie włączyły się światła, radio i nawiew, ale przy odpalaniu silnika:
- słychać odgłos odpalania, ewidentnie akumulator "ma siłę", żeby kręcić rozrusznikiem;
- kontrolki włączają się i gasną (ale nie wszystkie, tylko te, które prawidłowo by świeciły);
- włączają się wycieraczki przednie (mimo, że są wyłączone);
- włącza się lampka przy podsufitce.
Po pięciu próbach zrezygnowałem i zastanawiam się, czy wzywać taxi z kablami, czy może od tego mrozu w ogóle "zwariowała" elektronika i trzeba albo przeczekać, albo wzywać lawetę? Proszę, poradźcie!