Witam. Mam problem z autkiem. Na zimnym strzela w dolot i w ogóle nie ma siły, nie chce jechać! Od dłuższego czasu, ale teraz problem przybrał na sile. Słychać nawet jakby zawory dolotowe stukały o tłoki. Myślałem, że to może ten wariator, bo on jest od przestawiania zaworów dolotowych, ale po przeczytaniu kilku tematów na necie doszedłem do wniosku, że chyba nie, nie chodzi jak diesel. Świeczki i przewody w zeszłym roku wymieniane, oglądałem je teraz, oczyściłem bo miały troszkę czarnego nagaru, ale tak to cacy wyglądają.
Cewki mają taką samą oporność, wtryski też, czujnik temp płynu na obudowie termostatu wymieniony.
Czujnik położenia wałka chyba dobry (na jałowym sygnał jest ok 2.5v, w momentach jak się dodaje gazu i występują strzały czujnik nie świruje więc to raczej nie on).
Po odpięciu przepływomierza sporo się polepsza i już na zimnym silniku można normalnie jechać. Nie musi to wskazywać na przepływkę jako, że silnik w takich momentach przełącza się w tryb awaryjny i wszystkie podzespoły odpowiedzialne za mieszankę paliwowo/powietrzną są chyba jakoś innaczej liczone? Pomyślałem więc, że może to grzałka sondy, skoro na zimnym tylko źle, i zanim spaliny ja nagrzeją to świruje, niestety, grzałka działa chyba dobrze. Opór ok 8ohm napięcie ładnie dochodzi. Dodam jeszcze, że sonda pokazuje kiepski sygnał, ale ciężko mi ocenić czego to wina, sondy czy czegoś co tą mieszankę tak a nie inaczej ustawia. Szkoda mi wydawać te 300zł w ciemno.
Jak myślicie, jest możliwe, żeby przez sondę takie jaja się działy? A po nagrzaniu wszystko ok? Sam nie wiem, te stuki z okolicy zaworów ssących... W sumie to wariator ma za zadanie przestawiać ten wałek, może on coś nie domaga... Drogie rzeczy, nie chcę wtopić niepotrzebnie.