Chłopaki pomóżcie
Mamy problemik, ale od początku.
W Belli sworznie wahaczy były już wybite i tłukły, kupiłem więc nowe Febi (wahacze łącznie z końcówkami i łącznikami) i pomyślałem, że zmienię przy okazji tarcze i klocki (klocki ATE z czujnikiem zużycia i wentylowane tarcze ATE), gdyż też były do robienia.
Zawiozłem auto do mechanika rano, odebrałem po pracy.
Wszystko ok, auto na wybojach jest o wiele ciszej, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaale ...
... Kiedy jadę 50km/h i więcej z okolic lewego nadkola słychać nienaturalny dźwięk - coś jakby huczenie, dźwięk jakby jechało się na zbyt szerokich kapciach, dudnienie, coś w tym stylu. Co ważne jest to dźwięk związany z obrotem koła bo nie jest stały tylko cykliczny, rośnie z prędkością.
I jeszcze jedna ważna jak mniemam rzecz - dźwięk słychać kiedy jadę prosto, gdy skręcam w lewo dźwięk się natęża - do tego stopnia, że jakiś plastik koło schowka wpada w rezonans i bzyczy jak komarnatomiast kiedy skręcę kierownicę w prawo - znika. Myślałem, żeby jeździć autem tylko po torze żużlowym i to pod prąd, ale to jakieś takie niepraktyczne
Byłem oczywiście u mechanika który wahacze z hamulcami robił, ale on stwierdził, że to łożyska ... to nie może być prawda, gdyż dźwięku nie było przed remontem i nie sądzę, aby łożyska wy****ły się po przejechaniu 600 metrów (taka była różnica na liczniku między oddaniem auta do naprawy, a usłyszeniem dudnienia), no i ten skręt w prawo (to chyba też dyskwalifikuje łożyska ?). Mechanik coś tam zrobił, myśleliśmy że pomoże ale jednak lipa, on twierdzi że dźwięk przypomina walnięte łożyska.
Odkręcaliśmy koła, nie widać aby coś mogło tam trzeć, kręcąc na sucho też nic się nie dzieje, ale to może dlatego, że te dźwięki też słychać dopiero od wspomnianych 50km/h.
Zanim ponownie pojadę do mechanika wolę zapytać was - Alfisti z krwi i kości
Pomóżcie !