Kochani,
Dzisiaj rano niemila niespodzianka. Wsiadam do autka, odpalam i do uszu dobiega odglos "siorbania" - jakby ktos dopijal napoj przez slomke. Szybka mysl, ze moze cos w klimie, bo jak zwykle sie uruchomila po starcie. Wylaczylem, ale nie, nadal dzwiek slyszalny. Mysle - wycofam z parkingu, moze samo przejdzie, ale okazalo sie, ze wlasciwie nie mam wspomagania kierownicy. Wtedy sprawa juz byla jasna.
Zgasilem silnik, wychodze i moim oczom ukazuje sie widok jak na fotce. Nie widac tego, ale plyn jest czerwony. Koncentracja wycieku dokladnie w miejscu, ktore widac - patrzec od przodu to w prawym narozniku.
Popatrzylem pod spod, ale nie widze zadnego weza zwisajacego luzem - aczkolwiek warunki trudne, bo wysoki kraweznik i do tego jestem zastawiony z obu stron dosc szczelnie.
Ciezko mi powiedziec, czy wyciek byl przed uruchomieniem silnika, bo nie zwrocilem na to kompletnie uwagi, wiec moze byc tak, ze kapalo cala noc, a moze byc tak, ze wyrabalo wszystko po odpaleniu - ale to musialyby byc ulamki sekund, bo dzwiek siorbania pojawil sie juz przy starcie.
Pytanie za 100 pkt. Czy to tylko wezyki czy zdechla pompa oraz co z tym zrobic, zeby bardziej nie zaszkodzic?
Z tego co widze w ePERZE, to pompa jest chyba z drugiej strony, wiec to raczej przewody gdzies strzelily?