Witam
Mam dosyć spory problem. Wczoraj udało się w koncu wymienić termostat. Trwało to tydzień, bo dostałem zły termo dla mojej alfy i musiałem zamieniać. Przez ten czas alfa stała trochę rozmontowana (tj. termostat, egr, akumulator). Po podłączeniu wszystkiego do kupy po przekręceniu na zapłon kontrolki zaraz gasły i zero prądu. Po chwili znowu jest, bo radio sie włącza. Podładowałem aku prostownikiem, wyskakiwała kontrolka ABS i kontrolka hamulca. Silnik kręcił, ale nie odpalał. Kontrolki wydaje mi się pozbyłem, przez dokręcenie kabla (jak mniemam) od ABS do aku. i w końcu udało się odpalić. Podjechałem na stacje, zatankowałem, zapaliłem normalnie. Ujechałem jeszcze może kilometr i nagle wszystko padło w czasie jazdy. Zupełna ciemność, żadnych kontrolek, radio grało. Uruchomić kablami nie dało rady więc skończyło się holowaniem. Dzisiaj przez noc aku się ładował i rano znowu problem. Kręci, kręci i nie odpala. Po dwóch, trzech próbach znowu aku zdechnięty. Stawiałbym na słaby akumulator, ale zastanawia mnie, że zgasło w czasie jazdy (wtedy chyba z alternatora powinno iść). Może to jakieś zwarcie w układzie elektrycznym się narobiło (a dokładnie ja zrobiłem). Sam już nie wiem. Co o tym myślicie?