Witam,
po dzisiejszej akcji zostałem zmuszony do założenia tematu...ale do rzeczy. Ostatnio też tak miałem, ale myślałem, że to może przez nierówną drogę. Dziś po trochę oblodzonej, równej i bez kolein drodze, auto skręca mi raz w lewo, raz w prawo....ciągnie w lewo i znów w prawo..omg
Jakbym tam jechał powyżej 100km/h, to mógłbym nie opanować Belli...
Pierwsze co, to mówię: "chyba zaraz mi koło odpadnie", ale wszystkie były przykręcone jak trzeba... W sumie nie wiem jak to wytłumaczyć dokładniej, tak jakby przód auta "żył swoim życiem" i tył to samo...nie da się zbytnio wyczuć, czy to coś z tyłu czy z przodu się dzieje...ale zajebiście niemiłe uczucie
Nie dzieje się to jednak non stop, np. ostatnio w trasie 120km przejechałem i ani razu czegoś takiego nie zauważyłem.
Geometria była robiona nie dawno, wymieniałem wahacz górny i dolny (prawy przód), drążek stabilizatora też PP i komplet nowych sprężyn. Wiem, że gumę stabilizatora LP mam do wymiany. Co to może najpewniej być? W poniedziałek pojadę i tak na szarpaki zobaczyć co wyjdzie (dam znać), bo masakra straszna, chwilowo zapominam o szybkiej jeździe.
![]()