Witam!
Po trzech tygodniach jazdy AR 156 2.0 TS postanowiłem zamknąć licznik. Przy 210 km/s coś zaczęło stukać. Samochód stracił moc, ale da się nim nadal jechać. Dopiero na poboczu zauważyłem, że temperatura silnika była bardzo wysoka, zapaliła się kontrolka. Nic nie cieknie, oleju nie ubyło, płyn w chłodnicy jest.
Teraz świeci się kontrolka oleju i akumulatora. Przy próbie odpalenia go na luzie stuka tak samo jak chwilę po awarii, tyle że z otwartą maską słychać że któryś pasek się ślizga.
Przestawił się tylko rozrząd? Gdyby silnik był zatarty dałoby się go w ogóle odpalić?
Gdyby okazało się, że trzeba wymienić głowicę silnika, albo że silnik jest zatarty i potrzeba nowych tłoków i korbowodu, czy warto kupować kolejny używany silnik? Cały silnik wyjdzie taniej, ale to tylko kwestia czasu jak trzeba będzie ten też wywalić na złom
Robił ktoś już taki kapitalny remont? Jakie koszty samych części?