Witam,
mam mały problem z cholerstwem mym... Zanim spadł śnieg autko smigało jakoś, tzn bez problemu przyspieszało, żadnych problemów, bez problemu jechało 180 i chciał więcej nawet. Potem spadł śnieg i jakieś 2 tygodnie bez wyjazdów, czyli praca - dom, dom - zakupy, praca - dom i tak w kółko. Krótkie trasy bez szaleństw tylko po mieście. I tak po 2 tygodniach takiej jazdy uznałem, że troche przegonie go po trasie, niech sie nagrzeje bo nawet pedały pokryte lodem są i mi sie nogi z nich ześlizgują, no i wyruszyłem na trase i tu małe ździwo, na 4 biegu silnik po osiągnięciu 2 tys obrotów nagle podnosi sobie obroty a nie przyspiesza, ujecie gazu i delikatnie przyspiesza, 5 bieg jeszcze gorzej.... a sprzedający mówił, że samochód 30tys po wymianie sprzęgła z dwumasemna weekend samochód do garażu na rozmrażanie - w niedziele przejażdżka z nadzieją głupiego, że może już sie nie ślizga... oczywiście się ślizga... :/ dzisiaj objazd sklepów informacyjnie o cene i wizyta u mechanika czy któryś łaskawie zechce przyjąć Alfe, która działa jak płachta na byka...
ale najdziwniejsze jest to, że wracając od mechanika do pracy jechałem przez małą obwodnice i pedał w podłodze a ta cholera odziwo jedzie!! i na 5 nic uślizgu, 160 naliczniku a ona jedzie!! i co to do jasnej cholery sie dzieje?? żeby problem był ze zmianą biegów to wiadomo by było, że coś z wyprzęgnikiem by się działo, ale biegi elegancko chodzą, sprzęgło łapie tak od 1/4-1/3 długości wciśnięcia pedału...