Witam.
Mam dylemat, z jednej strony odpowiedź jest prosta, sprzedać i kupić inne, ale z drugiej strony, obecne autko dosyć dobrze poznałem/wyczułem, a przy nowym zaczną wychodzić "ukryte sprawy".
Posiadam AR 156 1.9JTD 105KM, 2000 r., sedan w kolorze: Grigio Chiaro, wyposażenie: skórzana tapicerka, klimatyzacja, 4 x airbag, podgrzewane przednie fotele, przyciemniane szyby, 4 x elektryczne szyby, szyberdach

, .
Autko posiadam od prawie dwóch lat, odkupiłem je od poprzedniego właściciela który zapierał się, że o autko dbał - było inaczej... Trochę czasu zajęło mi doprowadzenie tego autka do stanu "normalnej eksploatacji" m.in. dzięki informacjom z tego forum

. Autko moim zdaniem jak na renomę Alfy Romeo spisuje się niezawodnie, przez te niespełna dwa lata zrobiłem nią ponad 60kkm, zjeździłem pół Polski i ani razu nie musiałem jej holować, drobne usterki się zdarzały, ale zawsze dowiozła mnie tam gdzie chciałem...
Tydzień temu wróciłem z długiej trasy na koniec Polski, ponad 1300km jazdy i po powrocie, odezwało się w optymistycznej wersji - łożysko sprzęgła, a w pesymistycznej - dwumas :/ I dodając do tego kończące się amortyzatory, turbinę która chociaż dmucha poprawnie, to cała uwalona w oleju, dodając do tego stuki z przedniego zawieszenia i dopieszczając tą listę "rudą" wychodzącą w prawym zewnętrznym progu (pod tylnymi drzwiami, dwa małe krążki wielkości 5zł, ale na moje oko, po usunięciu lakieru będzie tam krucho z blachą i obstawiam dziurę ;/).
Po kalkulacjach, wyliczeniu kosztu części, blacharza/lakiernika, mechanika, po odliczeniu upustu, rabatów w sklepie, wyjdzie koszt naprawy ok. 3500zł
Więc, czy jest sens inwestować?? Jakie macie zdanie na ten temat?