Spóźniona zima, która pewnie jechała PKP w końcu nas dopadła i dopadła także moją 156. Pewnego dnia nie chciała odpalić, podgrzewałem świece, kręciłem i odpaliła. Problem powtarzał się codziennie rano lub jak postała dłużej aż silnik się ochłodził. Wymieniłem akumulator, udało się odpalić za drugim, ucieszony pojechałem do pracy, wróciłem wszystko ok. Na drugi dzień problem się powtórzył. Poszedłem za ciosem i pojechałem wymienić świece (bo spiralka sygnalizowała jakiś błąd). Przy wymianie okazało się, że świece są ok, ale i tak postanowiłem wsadzić te nowe. Mechanik chcą sprawdzić czy to pomoże, zostawił auto na noc i rano okazało się, że problem tkwi w czymś innym i nie wie co to może być. Moim kolejnym krokiem i chyba ostatnim to wymiana filtra paliwa. Może ktoś miał podobnie, lub może ma jakiś pomysł w czym może tkwić problem.
PS.
Zapomniałem dodać, że kable są ok, przekaźnik świec również ok.