
Napisał
śmigacz
Gdybyś czytał dokładnie mój opis prawdopodobnie nie uszłoby Twojej uwagi, że po dojechaniu do środka skrzyżowania z włączonym kierunkowskazemzatrzymałem się aby przepuścić samochód, który jechał z naprzeciwka jako pierwszy i nie sygnalizował skrętu. Miałem dość czasu by zauważyć włączony kierunkowskaz drugiego samochodu, który wjeżdżał na skrzyżowanie, a on miał czas by zauważyć mnie stojącego na środku i szykującego się do skrętu. Chyba on też powinien zachować szczególną ostrożność i być przygotowanym na mój błąd, tak samo jak ja i przynajmniej podjąć próbę jakiejś reakcji. Tymczasem przybyły policjant nie znalazł najmniejszych śladów hamowania, a miejsce w którym zatrzymał się faceta samochód wyraźnie świadczyło o tym, że nie próbował też mnie ominąć. Może był zmęczony, rozkojarzony, miał niesprawną instalację elektryczną czy hamulce - nie wiem. Ale wiem że powinien zasadę ograniczonego zaufania zastosować tak samo jak ja. Wiem że popełniłem błąd. Gdybym mógł się cofnąć w czasie pojechałbym inną drogą, przejechał prosto albo stał przed tym skrzyżowaniem przez godzinę i czekał aż nie będzie tam nikogo oprócz mnie. Jednak stało się. Pojechałem tak jak setki czy nawet tysiące razy wcześniej (to skrzyżowanie przejeżdżam kilka razy w tygodniu od wielu lat). Nigdy nie zdażyło mi się zapomnieć włączyć kierunkowskaz przed skrętem lub włączyć go i nie skręcać. Dlatego nie zakładałem że wszyscy inni użytkownicy dróg to idioci i nie potrafią obsługiwać małej dźwigienki pod kierownicą (to moja wina), a facet który mnie walnął nie przewidział że jakiś idiota może z jakichś przyczyn przedwcześnie wykonać manewr który sygnalizuje. Dlatego uważam że nasza wina jest obopólna. A nie odpuszczę bo facet był niemiły, niekulturalny i zgrywał strasznego cwaniaka, a jest tchórzem i brak mu cywilnej odwagi by przyznać że też popełnił błąd. Często w życiu (szczególnie w pracy) miałem do czynienia z ludźmi którzy zawaliwszy coś bez mrugnięcia okiem potrafią całą winę zwalić na kogoś innego a siebie przedstawiać jako wzór cnót. Nie cierpię takiej postawy i nie szanuję takich ludzi mimo tego że często dużo osiągają dzięki cwaniactwu. Może i jestem skazany na przegraną, ale wolę przegrać jak Leonidas niż jak marszałek Petain.