Panowie, wiem że temat był na pewno na forum wałkowany, ale nie bardzo mam czas i możliwości na lektury.
Dopadło mnie podczas wyjazdu. Jestem w środku Francji i udupiony z takim przypadkiem.
Wstępnie - auto, które mam od roku, nie stwarzało żadnych właściwie problemów.
Dziś rano jadąc do sklepu, zauważyłem, że auto jedzie do 2000 obrotów (czyli rozumiem że przeszedł w tryb awaryjny). Do tego świeci się kontrolka silnika + komunikat "Have engine checked". Zauważyłem też, że silnik przy wyłączaniu gaśnie trochę inaczej, z lekkim szarpnięciem, którego wcześniej nie było. Kabla diagnostycznego ani programu niestety nie mam...
Co można dodać...
Tuż przed wyjazdem wymieniałem olej. Na wyświetlaczu przy zapaleniu świecą się zawsze trzy z pięciu pól wskazania poziomu oleju, ale bagnet wskazywał dokładnie środkowy przedział. Mam olej więc mogę dolać. Przy wcześniejszej wymianie oleju (rok temu) zawsze świeciło się wszystkie pięć pól, ale ile razy sprawdzałem poziom bagnetem wychodziło ponad poziom max więc myślałem, że teraz jest właśnie ok.
Dwa tygodnie przed wyjazdem był naprawiany alternator, ale z aku wszystko akurat w porządku.
Kilka miesięcy temu został programowo wyłączony zawór EGR.
EDIT. Wskazówka turbo przy dodaniu gazu na biegu jałowym stoi w miejscu, rusza lekko w górę dopiero przy ponad 2500 obrotów. Kilka miesięcy temu wymieniałem czujnik ciśnienia doładowania. Turbina zawsze spisywała się dobrze, nie gwizdała itp.
Nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Pomóżcie Panowie, bo jestem w podbramkowej sytuacji.
EDIT: AHa, gdzieś po drodze, po jakimś tankowaniu, mignął mi na wyświetlaczu taki znaczek/symbol - klucz serwisowy. Tankowałem na pewno diesla, zresztą przejechaliśmy później kilkaset km...