Witam.
Od jakiegoś czasu miałem problem, którym miałem zająć się jutro. Auto się przegrzewało, wybijało płyn na łączeniu tego cieńkiego wężyka u góry zbiorniczka i trzeba było dolewać po około 2-2,5L. Wycieków innych nie znalazłem. Górny wąż od termostatu gorący, dolny gruby zimny. Często też po dojściu do 90stopni wskazówka opadała do 80 i tak kilka razy, później już tylko temperatura rosła.
Dziś wracając z cmentarza było wszystko ok, później rosło do 100 i opadało. Po jakimś czasie doszło do około 120 stopni i się utrzymywało, miałem kilka kilometrów do domu i jakieś 1000 metrów przed domem usłyszałem jakieś klepanie jakby zaworów przy dodawaniu gazu. Zanim zjechałem na bok auto zgasło, wyskoczył komunikat albo z wysoką temperaturą oleju albo jego ciśnieniem. Nie pamiętam jaki bo szybko wywaliło komunikat temp. płynu (wskazówka około 120). Przekręciłem kluczyk ponownie i wskazówka stała w pionie na 130. Spod auta było czuć zapach palonego oleju. W zbiorniku bulgotało i syczało parą. Gdy ostygł do 100 stopni spróbowałem odpalić na szybko, nie zapalił, jak silnik ostygł dolałem wody(weszło ok 2,5L do max) i silnik zapalił, nie wydawał dziwnych dźwięków, miał moc i pracował równo(pod odpaleniu chwilkę przyfalował). Podjechałem pod blok i nie ruszam go na razie.
Powiedzcie panowie co mogło się stać, dlaczego zgasł. Do garażu mam 1km, jutro podjadę i sprawdzę olej (poziom taki sam jak rano przed wyjazdem). Rozumiem, że teraz powinienem sprawdzić zawory, panewki i kompresje czy już szukać drugiego silnika?
Akurat jutro miałem wymieniać termostat i czujnik oraz cewki i przewody (rano na zimnym falował i nie gadał na wszystkie gary, dopiero po rozgrzaniu było ok, a podczas deszczowej pogody objawy narastały).
Pozdrawiam.