Witam! Tydzień temu śmigałem sobie po Poznaniu i zauważyłem, że przedział falowanie obrotów wzrósł 1 do 2 tys, wcześniej lekko falowały kolo 1,5 więc nic sobie z tego nie robiłem. Dzisiaj ładna pogoda więc postanowiłem wyczyścić przepustnice metodą mniej inwazyjną (czyli spray do przepustnicy na włączonym silniku) odłączyłem przepływomierz, odpiąłem rurę dolotową do przepustnicy i jazda. Wszystko ładnie, pięknie. Po wykonaniu powyższych czynności wszystko podłączyłem. Uruchomiłem silnik, obroty utrzymywały się pięknie na 1 tys obrotów i nawet zeszły na 900 (ładnie równiutko), poczekałem na włączenie wentylatora i ruszyłem w trasę przetestować. Co się okazało. Zawieszają mi się obroty i co jakiś czas zapala się marchewa. Podczas postoju na jałowym obroty skaczą na 3 tys i się utrzymują. Poza tym idzie ładnie.
Jest na to jakieś lekarstwo? Bo już raczej nie pojadę dzisiaj ani jutro do elektryka na podpięcie pod kompa i jakieś tam resety i adaptacje. Jeżeli jest mi w stanie ktokolwiek pomóc to będę wdzięczny![]()