hehehe jeszcze jedno... bo nie doczytalem. To Ci sie dzieje na gazie czy na benzynie tez?
Ustawienie dawki paliwaDobre
Nówki są oczywiście w ASO dostępne bez problemu, na allegro za 240zł były też nowe, uzywane i za 100zł kupisz. I zero gwarancji szczelności.
ponad 200zł za odkręcenie 2 opasek zaciskowych to gruba przesada, złapali jelenia.
Po pierwsze - kiedy wymieniałeś świece i na jakie?
Po drugie - co pokazuje komputer (ewentualne błędy).
Po trzecie - zabieraj auto z tego warsztatu, nie mają pojęcia o tym, co robią.
Testy do zrobienia samodzielnie - odpinasz przepywomierz, wsiadasz do nagrzanego auta do temperatury pracy i jedziesz na test. Na wolnych obrotach może pływać, ale wysokie i tak idą z mapy więc muszą być dobre. Jak szarpie, patrzysz dalej. Zdejmujesz tą szmatę nad nogami pasażera, patrzysz w górę szukasz białej wtyczki. Rozpinasz ją, doginasz piny i pryskasz kontaktem. spinasz razem i test.
Jeśli to wszystko nic nie daje albo nie lokalizuje usterki czeka Cię wizyta w serwisie albo zakup kabla. Podpinasz i patrzysz na wskazania przepływomierza i czasy wtrysku. Taki objaw może dawać padający czujnik położenia wału, ale nie rozumiem pojęcia słychać zapłony. Spalanie stukowe na wolnych obrotach jest niemożliwe nie w tym silniku. Pozostają klepiące wtryski benzyny (zawsze je słychać), albo zużyte wtryski gazu (co to za instalacja?). Dalej jak mówiłem zapłon czyli świece, cewki do zamiany miejscami ale to raczej nie to.
Sluchajcie wracam do tematu bo dostałem dzis smsa z warsztatu o nastepujacej tresci: " Witam w aucie były jeszcze dwa problemy oprocz tej rury. Po pierwsze uszkodzona instalacja wiazki silnikowej zasilania czujnika walu, po drugie uszkodzony sam czujnik. Razem wyszlo 543,13 zl. W cene ta wchodzi czujnik walu, wtyczka czujnika, naprawa instalacji i wymiana czunika. sama wymiana to 250 zl czujnik umieszczony w bardzo niedostepnym miejscu. Nie bedziemy pobierali oplaty za pomiary. Silnik pracujepoprawnie, na wyzszych obrotach juz nie szarpie. Nie dzwonila z kosztami bo nie mielismy pewnosci odnosnie czujnika. Sygnal z niego zachowywal sie dziwnie i nie mielismy pewnosci, czy problem jest z samym czujnikiem czy z komputerem silnika, a nie bylo innego wyjscia jak wymienic czujnik, zeby przekonac sie czy z nim jest problem. Bosch Service Baranowski."
I teraz tak po pierwsze powiedzialem im wyraznie zeby dzwonili z kosztami bo jest grudzien, swieta, sylwester i nie mam wolnych srodkow na powazniejsze naprawy. Po drugie skasowali mnie na 530 zl za rure i nie rozwiazali problemu,chociaz twierdzili ze to ona byla winna, a teraz chca skasowac mnie na 540 zl. Co powinienem w tej sytuacji zrobic? Reklamowac pierwsza usluge? Bo jak juz wspomnialem na ten moment nawet nie mam kaski zeby za to zaplacic.
Ja rozumiem, że zawód mechanik to ciężki kawałek chleba, ale Panowie chyba zbyt pospiesznie chcą uzbierać na prezenty dla swoich rodzin...
Może powiedz im, że nie zapłacisz niech składają wszystko tak jak było a Ty sobie potem sam wstawisz czujnik i wiązkę?
A tak poważnie, dopłać 10 złotych do pierwszej usługi i podziękuj za współpracę.
Na moje oko mozesz oddac im rure i ewentualnie doplacic roznice bo skoro stwierdzili ze to jej wina a okazalo sie co innego... to sie nazywa narazenie na kosztyGosc moze sie wadzic wiec proponuje ewentualnie zadzwonic na infolinie ochrony konsumenta zeby sie upewnic co i jak. Na moje oko 250 zl za wymiane to duzo... tymbardziej ze trudna dostepnoscia mozna nazwac czujniki spalania stukowego lub np wymiane gumek stabilizatora... nie daj sie naciagnac a gume mozesz zalepic tasma za 2zl ;] walcz i zdaj relacje
PS... jaka wtyczke oni licza? skoro czujnik jest razem z wtyczka?! moze byc tak ze bylo polaczenie walniete przy wiazce a czujnik byl dobry...
Porażka, ewidentnie próbują naciągać! Obecnie mechaników to jak na lekarstwo - sami wymieniacze! Wymieni jedno - nie działa? No to wymienia dalej.
Ja bym się z kosztami nie zgodził, w dodatku mieli o nich informować. Wiązka też prawdopodobnie była dobra i jedynie czujnik tutaj był problemem. Koniecznie żądaj starych części.
Do mechanikow mam pecha, najlepsze jest to że wcale nie zamierzam oszczędzać na aucie i za solidnie wykonaną robotę jestem gotow solidnie zaplacic, ale nie lubie jak ktos chce ze mnie zrobic jelenia. Jutro dam znac jak wyglada sytuacja.
Dzisiaj odebrałem samochód, chcieli mnie skasować na te dodatkowe 540 zl, po przedstawieniu swoich argumentow zrezygnowali z kosztow robocizny za druga naprawe i doplacilem 240 zl, przyznali sie do bledu i udalo sie w miare dogadac, z obrotami wszystko w porzadku, dzieki za pomoc