Prawda jest taka, że używany samochód to ryzyko. Można iść "va banque" – kupić auto nie przejmując się potencjalnymi kosztami. W większości wypadku uda się, nie zostaniemy z kupą złomu. Nie pada 90% aut, tylko raczej 10%, albo 5%, albo 1%.
Ale jak ktoś chce już jakoś zarządzać ryzykiem to wtedy patrzy jakie są koszty ewentualnych napraw. W wypadku 3.2 są bardzo duże, 2.4 nieco mniejsze, 2.2 też raczej niższe niż 2.4. Szuka się alternatyw napraw (np. wymiana na używane części, zakup zamienników w USA itp.). Potem liczy się prawdopodobieństwo awarii i tu znów jakoś sobie to trzeba policzyć. Na koniec jest decyzja. Jeden policzy i kupi 3.2 JTS, drugi policzy i kupi 2.0, 1.75 czy 2.2. Nie ma sensu przekonywać wszystkich do swoich racji, warto podać argumenty. Niech każdy sam podejmie decyzje.
PS. A jak ktoś ma pecha to i w niezniszczalnym 1.9 8v będzie wymieniał sworzeń tłoka czy pękniętą głowicę.