Witam ... zaczęło się od tak po prostu. Jechałem przed chwilą na siłownię i coś zaczęło stukać w miarę regularnie w lewym kole ( a takie przynajmniej mam wrażenie ). Myślę sobie, kurde, pewnie coś się wbiło w oponę ... no ale dojechałem sprawdziłem i nic.
Wracając z siłowni to już masakra. Przy 60-70 wali jak cholera, jak skręcam w lewo to wręcz mi kierownice wyrywa. Dopiero co miałem wymienione: wahacze góra dół, drążki i końcówki - wszystko tej firmy na L bo ponoć dobra.
Co tym razem ten samochód ode mnie chce? Łożyska? Sprężyna?( chyba nie bo poprzednio miałem pękniętą prawą i nie taki był objaw) ... mam wrażenie, że mechanicy mnie robią w ch... albo ten samochód na prawdę aż tak się psuje. Nigdy jeszcze nie wydawałem tyle na naprawy, które już znacznie przekroczyły wartość zakupu przez rok.