Po nieco 160kkm sprzęgło powoli odmawia posługi, przy pełnym bucie odnotowuję uślizg, chyba trochę szybko się skończyło jak na diesla, sądziłem że 250-300kkm spokojnie pojeździ a tu niespodzianka. Niemniej jednak nie w tym rzecz, trzeba naprawić bo na trasie nie chciałbym się zaskoczyć przy wyprzedzaniu, co zatem doradzacie wymienić:
1. sama tarcza (w ogóle dostępna?) czy
2. całe sprzęgło
Dodam że oprócz slizgania się sprzęgło działa bez zarzutu, może tylko z raz czy dwa lekko je przypaliłem
Jakie macie doświadczenia - czy po takim przebiegu docisk i łożysko już na złom?