Witam, odziedziczyłem po bracie Alfę 156 SW 2,4JTD 136km. Gdy jeszcze była w jego w posiadaniu, przeszła gruntowny przegląd oraz remont tego co tego wymagało. Wymieniony został rozrząd, wszystkie inne paski, filtry płyny i oleje. Autko po tych czynnościach sprawowało się wyśmienicie, paliło na dotyk, nie dymiło i wgl wszystko było ok. 2 dni po remoncie, brat wybrał się do kolegi gdzie rozwalił miskę, lecz niestety czujnik ciśnienia się nie zaświecił i jechał tak aż auto samo zgasło. ściągnąłem go do domu i postawiliśmy samochód przed domem.. na drugi dzień pokleiliśmy miskę prowizorycznie, żeby zobaczyć czy silnik mocno oberwał. Olej został nalany, alfa odpaliła od strzała chodziła równo, lecz zaczęła dymić bo turbina nie wytrzymała braku smarowania. i od tamtej pory auto stało nie jeżdżone aż do teraz kiedy postanowiłem ją ożywić. Pierwsze co zrobiłem, zdjąłem miskę i dałem do spawania, przy okazji sprawdzając panewki i wszystko z nimi ok. w misce było troszeczkę miedzianych kawałków ale to z turbiny.. Miska została pospawana, założona, zalany został olej, wymieniony filtr oleju jak i paliwa i spróbowałem ją odpalić. odpaliła niemalże tak samo jakby niedawno była zgaszona lecz po chwili zgasła, i powtarzało się to dopóki nie przytrzymałem jej na gazie.. silnik chodzi, nie wydaje niepokojących dźwięków lecz chodzi strasznie nierówno, obroty skaczą jak w ciągniku ruskim, od 900 do prawie zera.. Auto zostało podłączone do komputera, który pokazał tylko że jedna świeca jest spalona, a poza tym czysto. oddałem wtryski do sprawdzenia oraz założyłem nowe świece żarowe. Okazało się że wtryski są dobre, błąd świec po wymianie nie wraca, lecz silnik jak chodził tak chodzi.. Nie odpali bez dodaniu gazu, jak odpali to strasznie faluje obrotami jakby zaraz miał zgasnąć, na obroty się wkręca lecz widać ze nie jest to prawidłowa praca i do tego dymi jakby na siwo. na desce pali się cały czas "marchewka" lecz błędu nie wykazuje.. Nie mam pomysłu już jak to ugryźć, może ktoś coś pomoże![]()