Witam
Dziś wracam sobie ze szkoły 250 któryś kilometr za mną i sru marchewa się zaświeciła lekki spadek mocy ale jedzie. Myślę sobie za długo było dobrze. Ale nic jadę dalej marchewa zgasła niby było ok. No ale trzeba było alfine zatankować bo śmierdziel się zaczął kończyć więc zjeżdzam na Bliską. Chwilę silnik chodzi poczym go gaszę wyciągam kluczyk gaszę radio i... słyszę jak silnik chodzi. Pierwsza myśl to nie mój chodzi ale przygazowałem i wszedł na obroty. Zdziwienie moje było nie do opisania, patrze na kluczyk który trzymam w ręku a silnik chodzi. No nic wrzuciłem jedynkę ręczny zaciągnąłem i zgasiłem w ten spośob silnik. Zrobiłem tak 3 razy i za kazdym razem chodziła bez kluczyka. No nic zatankowałem i wyruszyłem ale patrzę że marchewa się świeci znów i tak już świeciła do samego domu. Pod dom podjechałem przygotowany na gaszenie silnika z pomocą ręcznego a tu silnik zgasł po wyciągnięciu kluczyka. Zgłupiałem
Jutro mam zamiar z kompem sie podpiąć czemu marchewa świeci ale czemu silnik nie zgasł po wyciągnięciu kluczyka?
Dodam że dość ostro padało jak wracałem przez te 300 km i może jakaś zwara czy coś się stało.
Sugestie mile widziane. Jak ja kocham te auto
pozdrawiam