Witam!
Dziś wracając z Krakowa miałem przykrą niespodziankędo rzeczy...
jadąc drogą przez Olkusz w okolicach Sławkowa nagle słyszę jakieś dziwne stuki, początkowo myślałem że może to zderzak, bo na parkingu pod mc'donald w Olkuszu lekko zahaczyłem. Wyciszam radio i nasłuchuje... Hałas jakby spod maski wydobywał się w momencie naciskania na gaz, kiedy gaz nie był wciśnięty hałas znikał. Zjeżdżam na pobocze, patrzę na wskaźnik temperatury - 110*C, samochód zanim go zatrzymałem kiedy spadły mu obroty momentalnie zgasł. Sprawdziłem bezpieczniki i przekaźniki, jest ok. Próbuję go odpalić, silnik chodzi sekundę lub dwie i coś bardzo klekocze metalicznie jakby przy pierwszym cylindrze. Przy próbie dodania gazu momentalnie gaśnie. Potem kiedy ostygł jak go odpaliłem chodził już nawet pół minuty samodzielnie ale dostawał ogromnych wibracji, momentami myślałem że zaraz wyskoczy spod maski. Kiedy nacisnąłem na gaz była ta sama reakcja czyli od razu gaśnie. Wałki rozrządu się kręcą, bo widać przez wlew oleju. Dodam że stało się to najprawdopodobniej podczas redukcji z 5 na 4 bieg podczas wjazdu pod górkę. Dopchnęliśmy samochód na stację BP w Sławkowie i tam stoi i czeka do jutra aż go sholuję. Na stacji jeszcze zerwała się linka od wstecznego. Alfę tą mam od stycznia tego roku, to pierwsza usterka. Olej był wymieniony w styczniu, termostat 3 tygodnie temu. Rozrząd nie był robiony. Znajomy stwierdził że pasek mógł przeskoczyć, ale strat nie poczynił. Co Wy o tym sądzicie? Powiedzcie co to może być. Ja na mechanice za bardzo się nie znam, więc nie snuję własnych teorii.
Z góry dzięki - Rafał