Witam,
jestem po wymianie silnika w swojej Alfie 156 2.0TS.
Na nowym silniku przejechałem 2000km i do dzisiaj było wszystko ok.
Jechałem na autostradzie no i dosyc dobrze go cisnąłem, przez ostatnie 5-10km przed awarią nie schodziłem poniżej 200km/h. W pewnym momencie przy około 160km/h usłyszalem że silnik coś nagle dziwnie zaczął pracować, szybko zjechałem na pobocze i wyłączyłem silnik. Jak już toczyłem się 10km/h to bardzo dobrze słyszałem że w silniku okropnie glośno wali. Zadzwoniłem po ojca, wzieliśmy Alfę na hol i do mechanika.
U mechanika odpaliliśmy go no i wyszło że silnik pracuje równo tylko coś niemiłosiernie stuka jakby młotem w blachę walić. Żadna kontrolka się nie zapaliła ani podczas awarii ani już u mechaniora. Jutro będzie zdejmował miskę żeby zobaczyć co tam się stało.
Czy komuś z Was stalo się coś takiego? Czy to nie obrocona panewka? Macie jakiś pomysł co to może być bo mnie chyba szlag trafi jak się okaże że znowu silnik padł?