Ostatnio chodził mi taki temat po głowie spowodowany zdarzeniem, które miało miejsce kilka dni temu. Co prawda dotyczy nie Alfy, ale przy sprzedaży naszych Alf też może się to zdarzyć. Ojciec sprzedaje aktualnie VW Transportera, którego wykorzystywał do pracy. Dzwoni kilka dni temu facet z rosyjskim akcentem, podobno z samego Lwowa. Od razu zapytał czy auto ma klimatyzację i w jakim jest stanie. Po tym stwierdził, że może zakupić ten samochód, ale najpierw prosi o wysłanie skanu dowodu rejestracyjnego i karty pojazdu w celu pozyskania informacji w Urzędzie Skarbowym, ile wyniesie go podatek od wzbogacenia (u nas 2%). Nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby facet się nie wygadał, że on i jego koledzy są handlarzami i jeżdżą po auta po całej Europie, głównie po Czechach i Niemczech, czasami coś zakupując po drodze w Polsce. Od razu nasuwa mi się tu kilka myśli:
1. Jeżeli jest handlarzem to powinien taką informację znać na pamięć
2. Po co mu i karta pojazdu i dowód rejestracyjny, skoro w tych dwóch dokumentach są praktycznie te same informacje?
3. Informacje takie spokojnie można znaleźć w internecie.
On nie rozumiał tego, czemu ja się boję wysłać mu skanu tych dokumentów, że niby wszyscy tak robią. I że ich US wymaga kserokopii obu dokumentów (jeszcze przez zakupem auta), bo inaczej nie chcą wyliczyć wartości podatku.
Co o tym myślicie? Wszyscy moi znajomi stwierdzili, że to prawdopodobnie jakiś przekręt. Zresztą ja sam mu żadnych dokumentów nie wysłałem. Po tym jak otrzymał informację, iż niczego nie dostanie po prostu nie oddzwonił.
Dzisiaj miałem inne dziwne zdarzenie, ale o tym innym razem (choć już mniej dziwne).