niepiszcie wiec glupot ze miernik mozna wyrzucic ...... bo do 200 mikronow mozna przyjac ze jest ok a jak powyzej tzn ze reka lakiernika i trzeba sie dokladniej przyjrzec temu elementowi..............a kolga zaczol cwaniakowac ze jak zedrze do blachy to pomaluje tak samo jak fabryka co jest nie realne i nie trzeba do tego dachowca zeby o takiej bajce dyskutowac.......
Kotów w to nie mieszaj
A tak na poważnie - na spokojnie jest do zrobienia u lakiernika warstwa poniżej 200. A w kwestii mierników to mają one jakiś tam sens, ale często okazuje się, że na wiele się nie przydają bo zęsci wymieniane są na używane w tym samym kolorze dzięki czemu miernikiem nic się nie stwierdzi. Ja wciąż nie rozumiem czemu tej fanaberii by każde auto - zwłaszcza 10-15 letnie obskakiwać z miernikiem i przy warstwie powyżej 200 wmawiać sprzedającemu, że auto miało dużego dzwona gdy np. malowana była maska i zderzak przedni.
DRIFT-R's ALFA 147[CENTER]
Polacy pod wzgledem kupowania samochodow to naprawde dziwni ludzie. Myslicie ze niemiec belg czy szwajcar biega z miernikiem i szuka niemalowanego samochodu? Mam znajomego w szwajcarii i bardzo dobrze wiem jak tam wyglada rynek samochodowy. Tam nikt nie patrzy na takie pierdoly jak to czy samochod byl malowany, tylko na stan w jakim samochod sie znajduje. To ze samochod byl malowany oznacza ze jest kupa zlomu? Mysla tak chyba ludzie ktorzy robia rocznie 10 tys km i na zime zamykaja samochod w garazu. 90% 5 letnich samochodow mialo przygody lakiernicze, tylko jedne byly naprawiane lepiej drugie gorzej. Oczywiscie da sie pomalowac element tak zeby zaden miernik nie wykazal odstepstw od normy, tylko na zachodzie sie tego raczej nei robi bo tak jak wspomnialem na poczatku nikt nie biega z mierniczkiem i nie jojczy ze jakas czesc byla malowana. Moim zdaniem to narzekanie polakow wynika z tego ze przecietny polak musi na samochod pracowac i odkladac pare lat zeby kupic swoj wymarzony egzemplarz wiec chce miec uzywany samochod w stanie salonowym. Za granica ludzie po prostu ida i kupuja samochod, pozniej go sprzedaja i tak w kolko. Nikt sie nie rozczula bo kupic uzywke to pol roku odkladania i to nie trzeba jakos specjalnie glodowac przy tym. Podstawa przy kupowaniu samochodu to zeby podluznice byly proste, samochod nie zostawial 4 sladow i ogolnie zeby konstrukcja pojazdu nie byla naruszona. Przeciez nawet na szpachli mozna polozyc lakier tak zeby miernik pokazal normlane wartosci. Ogarniety lakiernik potrafi cuda, ale to tak jak z przebiegami... Wszystkie przekrety robione sa pod kupujacych. Sami napedzamy ten chory rynek.
Niemiec, Belg czy Szwajcar kupując u siebie auto po malowaniu jest pewien, że było ono naprawione po drobnej stłuczce . U nas na rynku wtórnym jest spora część aut wyklepanych z aut przeznaczonych przez w/w do kasacji i stąd to inne podejście rodaków do aut malowanych.
Oczywiscie ale dlatego wlasnie zaznaczylem ze nalezy patrzec na podluznice i konstrukcje pojazdu nie na to czy samochod jest malowany bo za granica maluja tylko zeby bylo wymalowane, a polscy magicy robia tak zeby oszukac miernik wiec na nic sie zdaje.
U mnie (159, rocznik 2005) generalnie wszystko na zewnątrz koroduje, wszystkie 4 nadkola i progi, to chyba poobijane od kamieni (dojazd do domu przez 2 lata miałem po 500m ulicy która stale była placem budowy - stale tylko, dziury, woda, błoto i kamienie):
Dodatkowo pojawiły się odpryski naklapie bagażnika (w jednym miejscu 2 lata temu przymalowałem):
Poza tym na masce wyszły 2 lata temu pęcherze, które teraz już zaczęły pękać.
A dodatkowo na tylnych drzwiach też odpadło troche tego czarnego lakieru I wychodzi korozja:
Auto od Fiata z Bielska, kupione w 2009r (3 lata od 1 rejestracji) - w histori miało stłuczkę z przodu - naprawiana w ASO w 2007r (nie pamiętam co dokładnie z blach bylo wymieniane/malowane, była wymiana reflektora, chłodnicy itp, pewnie maska była malowana, w każdym razie zakres naprawy nie wskazywał na jakąś masakrę, tylko zwykłą stłuczkę). Auto nie było garażowane.
Chciałbym to jakoś ponaprawiać. Byłem w poleconym mi warsztacie lakierniczym. Gość wycenił mi każdy błotnik na gotowo na bodajże 350zł, maskę na 450 (ale I tak mówił żebym lepiej sobie kupił jakąś bez rdzy, czyli kolejne 500zł?), do tego malowanie klapy bagażnika 450zł, do tego chciałem jeszcze malować zderzak bo jest poobijany/porysowany, tu też coś ze 350zł było do dopłaty. No I to bez VAT, wiec z VAT wyszłoby dobrze ponad 3000zł. Do auta z 2005r to raczej nie uśmiecha mi się tyle dokładać, tym bardziej że I gril by się przydało wymienić, i logo tył/przód oblazło, i szumia łożyska w skrzyni I na to też chyba trzeba będzie w końcu wydać. Pytanie więc, jak to ponaprawiać samemu? Polecacie jakieś konkretne środki, szczególnie chodzi mi o pierwszą warstwę, tam gdzie już rdza wychodzi? Może macie coś sprawdzonego co na pare lat zrobi robotę?
Proszę o odpowiedzi tylko na zadane pytanie, z lektury innych podobnych wątków widziałem że zwykle dyskusja idzie w kierunku: czy napewno nie było gdzieś indziej stuknięte albo z powodzi itp - nie interesuje mnie to, chce po prostu skutecznie sam naprawić i zamknąć temat bez wydawania więcej niż powiedzmy 500zł + pare godzin własnej roboty.
Ostatnio edytowane przez epsonix ; 25-08-2014 o 16:35
Malowałem 3 miesiące temu element i miernik na nim pokazuje 160-170 mikronów.Przy powtórnym malowaniu bez problemu da się uzyskać poniżej 200 mikronów.Poza tym jeśli na aucie pokazuje gdzieś 250-300 mikronów to moim zdaniem nie jest tragedia bo jest to tak cienka warstwa że nie ma co panikować.Przynajmniej można domniemać że auto było delikatnie uszkodzone czy przytarte,bo element opłacało się naprawiać a nie wymieniać na inny.
Grubość lakieru to żadna gwarancji
Koledzy jak oceniacie jakość lakieru na naszych bellach w porównaniu do innych aut?
macie np jakieś tzw dachówki ?szczególnie na czarnym lakierze ?
Ciekawy temat poruszyłeś, bo akurat w sobotę też przypadkiem robiłem prace konserwacyjne przy swojej alfie. Planowałem inną robotę bo chciałem naprawić spryskiwacze reflektorów, ale jak już miałem zderzak ściągnięty to znalazłem kilka małych ognisk korozji. W sumie nic groźnego, bo tylko powierzchowny nalot rudej ale lepiej o to zadbać zanim zrobi się większy problem. Poniżej foty tego co znalazłem:
Poniżej wewnętrzna część prawego błotnika która jest dogrzana do przedniego zastrzału (pod plastikowym wspornikiem zderzaka). Rdza była tylko z prawej strony.
![]()
We wnętrzu przedniego nadkola za sprężyną zawieszenia znalazłem takie coś. Rdze była z obu stron.
I przypadkiem odkryta rdza pod plastikowym nadkolem. Rdza była z prawej strony, a z lewej nie sprawdzałem bo robiło się późno i musiałem kończyć.
Rdzę tyle ile się dało zeszlifowałem papierem, a potem potraktowałem podkładem akrylowym. Niestety do pracy nie byłem przygotowany więc robiłem tym co miałem. Nie wiem ile to wytrzyma, ale jak znowu pojawi się ruda to porządnie to zeszlifuje potem potraktuje brunoxem, na to podkład i jakaś farba strukturalna. Takie zabezpieczenie myślę że starczy na dłuższy czas.
Progi za przednik kołem też mam obite z lakieru, ale jeszcze nie ma rudej. Pomalowałem to raz lakierem zaprawkowym, ale po tygodniu już go nie było. Będę to też musiał zrobić przed zimą.
PS. Alfa z 2006 z polskiego salonu więc już parę zim spędziła w naszym kraju, auto bezwypadkowe.
Ostatnio edytowane przez sickboy ; 25-08-2014 o 20:13
Maska jest na złom. Dziwne, że lakiernik tego nie zobaczył. Ona spuchła od środka, od wnętrza rantu. Zerknij czy nie dzieje się to samo z tylną klapą i obstukaj jeszcze progi. Ja już widziałem jakieś 4 takie spuchnięte maski w Alfach 159. Ostatnia sztuka to był rocznik 2007, więc nie jest prawdą, że problem dotyczy tylko początku produkcji.
Odpowiedz sobie na pytanie – jak długo zamierzasz jeździć autem? Auto w takim stanie możesz sprzedać ze sporą obniżką, ale mniejszą niż kwota naprawy. Takie uroki używanych samochodów.
Widziałem podobne uszkodzenia w aucie, które maskę miało w okolicach 100-120 mikronów, prawie na pewno nie malowana, auto pochodziło z polskiego ASO z pierwszego rocznika. Załączyłbym zdjęcie, ale jeszcze nie ma godz. 22 i dzieci nie śpią.Proszę o odpowiedzi tylko na zadane pytanie, z lektury innych podobnych wątków widziałem że zwykle dyskusja idzie w kierunku: czy napewno nie było gdzieś indziej stuknięte albo z powodzi itp - nie interesuje mnie to, chce po prostu skutecznie sam naprawić i zamknąć temat bez wydawania więcej niż powiedzmy 500zł + pare godzin własnej roboty.
Ostatnio edytowane przez jahu ; 25-08-2014 o 20:22